z klimatem...

z klimatem...

wtorek, 3 lipca 2012

Dzieje się...

1. Zakończenie szkół przez Potomki stało się faktem. Jest to nadal zakończenie pozorne - wszak po wakacjach znooowuuu do szkooołyyy.....Ale będą to inne szkoły, niewykluczone, że z opcją dojazdu komunikacją publiczną ( ku uciesze gawiedzi). Szkoły Potomki zakończyły nadspodziewanie dobrze. Nie zapowiadały tego ich tegoroczne osiągnięcia w miesiącach styczeń - maj. Dopiero pod koniec, kiedy już nauczyciele zawiesili swe długopisy nad rubryczką: "ocena na koniec roku", Potomki ochoczo (acz Gryzelda z niejakim ociąganiem...) ruszyły do poprawiania, czego się da. Starania zaowocowały czerwonymi paskami. Gburek, co prawda, otrzymał jedynie pasek wirtualny, ponieważ dzięki nieuprzejmości kilkorga nauczycieli (i nie będę tu wskazywać palcem, bo kto wie, jakich blog ma czytelników....), wystawiono mu - niesłusznie i niesprawiedliwie, zachowanie "dobre", które uniemożliwiło mu otrzymanie wyróżnienia. Nie będę tego dłużej komentować, ale była to największa krzywda i niesprawiedliwość, jaką widziałam w mojej karierze uczennicy i matki dwojga uczniów. Dlatego świadomie piszę, że jak dla mnie - Gburek otrzymał świadectwo z wyróżnieniem. Teraz oczekujemy na wyniki rekrutacji do gimnazjum i liceum. Do czwartku. Jeszcze dwa dni.


2. Dzięki posiadaniu Landka oraz odbyciu czerwcowej  wycieczki do Fromborka, poznałam bliżej środowisko związane z pewnym forum internetowym - miłośników marki Land Rover. Ociągałam się długo - Jonatan jeździł na zloty i akcje sam lub - ewentualnie - z Gburkiem. Obawiałam się, że spotkam miłośników nurzania się w błocie oraz ciągania po krzakach i wjeżdżania tam, gdzie - wydawałoby się - wjechać się nie da. Pozostał mi jednak uraz po zeszłorocznej wakacyjnej wyprawie....
Jednak bardzo mile zostałam zaskoczona - poznałam ciekawych ludzi, spędziłam  fajne dni i cudowne wieczory, z opowieściami, porównywaniem rozwiązań turystycznych w samochodach, śpiewami, dowcipami, z dzieleniem się posiłkami oraz w asyście WIELU samochodów, które uwielbiam. Nie tylko jeździliśmy w terenie - był też czas na zwiedzanie Fromborka (polecam!), spacery nad Zalewem Wiślanym, konsumowanie morskich ryb (mniam!) a nawet na obejrzenie meczu inaugurującego Euro 2012. Bardzo udany wyjazd, bardzo miłe Towarzystwo. Na pewno chcę to powtórzyć.
Kilka fotek.

Zlot en face....


...i panoramicznie....


...oraz od zaplecza....
(my - drudzy od lewej)


Okoliczności przyrody...



Nasz Landi na tle fromborskiego zamku...




3. Dzieje się u nas w domu i obejściu.
O, takie zdobycze afrykańskie sobie przyczepiliśmy na ścianie:


Nie spodziewałam się, że nasza sypialenka nabierze aż tak egzotycznego wyrazu od kawałka płótna na ścianie...A tu proszę - efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.

Jest szansa, że jeszcze w te wakacje będzie wreszcie ładnie na podwórku, szczególnie z tyłu domu... Ale na razie: cicho - sza.

Póki co, mogę się pochwalić moim prywatnym, malutkim sukcesem - wreszcie - po ośmiu latach starań, zakwitła mi maciejka. I pachnie! Dokładnie tak, jak powinna pachnieć: wakacjami u mojej babci. Wzruszające....Szkoda, że wygląda tak niepozornie i na fotce nie robi wrażenia. Dla mnie jest to jednak największe zwycięstwo ogrodnicze w mojej ogrodniczej karierze.


Mam też na podwórku  inne sukcesy. Co prawda nie są one moje własne, ale pochwalić się zawsze można, nieprawdaż?






Niedźwiedziowaci i Wilczaści: bez zmian.






 (Niedźwiedziowata: dostojnie, Wilczasty: pierdołowato)


4. Dzieje się w zakresie planów wakacyjnych. Zmieniamy je co i rusz. Wiemy, że DOKĄDŚ wybywamy. Ale dokąd? W jakim składzie? Na jaki czas? Jakim środkiem transportu? Nic nie wiadomo, jest tyle świetnych miejsc do zobaczenia.....

A teraz udam się odkurzyć archiwa i może znajdę jakiś szkic, który doszczętnie nie stracił aktualności.....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz