z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 4 kwietnia 2013

"Gurewicz" a prasa lokalna

Link do artykułu w jednym z dwóch lokalnych tygodników.

http://www.linia.com.pl/index.php/strona-glowna/regiony/otwock/6209-pensjonat-gorewicza-toczy-rakotworczy-grzyb

Szkoda, że wyrzuciłam już wersję papierową, bo chętnie zeskanowałabym stronę tytułową. Czerwony, wielki tytuł, z kilkoma wykrzyknikami, krzyczał z kiosków i sklepików na mieszkańców: "Górewicza toczy rakotwórczy grzyb!" (ortograficzny zapis nazwy pensjonatu jest sprawą nadal dyskusyjną) - tak się przeraziłam, że czym prędzej zakupiłam gazetę, chociaż od pewnego czasu, zrażona poziomem artykułów, już tego nie robię. Cóż...jak się okazało - i tym razem mogłam sobie darować zakup. Wewnątrz, zamiast szumnie zapowiadanego krzykliwą "czołówką" artykułu, była tylko krótka notka, którą zalinkowałam. Mało tego, że informacja w środku gazety jest mało znacząca - w stosunku do zapowiedzi, to jeszcze kłamliwa i sporządzona jedynie w celu manipulowania mieszkańcami. Każdy, kto gazety nie kupi, a tylko zerknie nań w sklepie, wyrobić sobie może zdanie o naszym, wystawionym na sprzedaż zabytku: "a niech już go ktoś kupi i zburzy, przecież nie można żyć w sąsiedztwie takiej bomby biologicznej!". Jeszcze chwila-moment i możemy spodziewać się demonstracji przerażonych mieszkańców, z hasłami: "zabrać Górewicza, nasze dzieci są zagrożone rakotwórczym grzybem!". Zaraz znajdą się "świadkowie", którzy grzyba widzieli na własne oczy a potem ciężko chorowali....Zaraz wypowie się jakiś zbawca-deweloper, który obieca ocalić otwocki mikroklimat i szybciutko rozebrać stanowiący zagrożenie budynek, a na jego miejscu, na fantastycznej działce, postawić kilkanaście bloków, które będą PRAWIE TAK SAMO ŁADNE, ale za to funkcjonalne i nie stanowiące zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców. Wszyscy przyklasną i odetchną z ulgą.
Bardzo denerwują mnie takie zaplanowane akcje, mające na celu wywołanie paniki wśród ludności. To, że w starych, drewnianych budowlach - szczególnie tych nieużywanych - jest czasem grzyb, jest sprawą jasną. To, że grzyb nie jest obojętny dla ludzkiego zdrowia jest kolejną oczywistością.
W "Gurewiczu" - śmiem przypuszczać - nie ma większego grzyba, niż w przeciętnym otwockim zaniedbanym drewniaku. Odważyłabym się nawet stwierdzić, że w blokowych mieszkankach, zaopatrzonych w superszczelne plastikowe okna, można by się doszukać grzyba większego, niż w naszym poczciwym, starym, drewnianym pensjonacie. Ale o to nikt szat nie rozdziera....Zburzyć wszystkie drewniaki? Wyburzyć osiedla? Nie! Ale z "Gurewiczem" przecież wreszcie trzeba COŚ zrobić...Ciekawe dlaczego? Czyżby dlatego, że to właśnie został wystawiony na sprzedaż i jest robione wszystko, żeby jego cenę obniżyć? A może chodzi o to, żeby mieć argument za tym, że tego siedliska zła i choroby nie ma sensu remontować? Nieee...na pewno nie....


Czekam na reakcję drugiego tygodnika. Coś moje przeczucie mówi, że artykuł pojawi się wkrótce i będzie utrzymany w podobnym tonie.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz