z klimatem...

z klimatem...

poniedziałek, 10 października 2011

Kogut

"Miała baba koguta..." lalalaaaaa...

i od razu zrobiło się folklorystycznie.

Sąsiedzi do stadka kurek dokupili sobie samca.
Alez mieliśmy pobudki przez całe wakacje! I od razu informacje o tym, że coś się w przyrodzie odbywa - a to deszcz idzie (permanentnie), a to słońca za mało (no tak....w tym roku rzeczywiście), a to ciśnienie za niskie, a to wiatr za silnie wieje - kogut był czujny.
A teraz zamilkł i czegoś mi brakuje. Będę za nim tęsknić aż do wiosny. Mam nadzieję, że sąsiedzi nie zrobią z pana koguta świątecznego rosołu.....

2 komentarze:

  1. Kocham kury, koguty i kurczaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja je kocham tylko na odległość, z bliska są dla mnie głupie i...no przepraszam...obrzydliwe. tak samo mam z gołębiami. Ale z kogutami mam na pieńku, tak samo jak z indykami. W dzieciństwie byłam ganiana po babcinym podwórku przez jednego i drugiego i mam traumę ;) Indyczą traumę bardziej, niż kogucią....
    Ale jajka lubię, oj lubię....i pianie koguta również.

    OdpowiedzUsuń