z klimatem...

z klimatem...

poniedziałek, 15 października 2012

Taki sobie...SKOK

Przeżywałam, jak większość ludzi podpiętych do telewizorów i internetu, skok z nieba, wykonany wczoraj przez niejakiego Felixa Baumgartnera. Przeżywam do dziś, choć pomysł wariacki, z pozoru - nikomu niepotrzebny, kosztowny, ryzykowny i - zdawać by się mogło - w ogóle bezsensowny. Po co ryzykować, jeśli można leżeć na kanapie? Po co wydawać kasę, jeśli można ją spożytkować na szczytne cele? Po co narażać bliskich na nerwy? Po co? Po co? Po co?
A ja lubię ludzi z pasją, którzy swoje szalone pomysły realizują, pomimo przeciwności wszelakich.
Dlatego, nie mogąc śledzić relacji na żywo, co i rusz włączałam internet w komórce, chociaż byłam w miejscu i w warunkach nie do końca sprzyjających śledzeniu postępów Człowieka-bez-Lęku-Wysokości.
Może dlatego od początku zafascynowana byłam tym projektem, że mnie osobiście przeraża wjazd na górę karuzeli typu "Diabelski Młyn"? A już pomysł wyskakiwania z niej (np. z powodu awarii), to najkoszmarniejszy z moich koszmarów. Mogą to potwierdzić moi bliscy, którzy mieli okazję obcować ze mną podczas niejednej przejażdżki Diabelskim Młynem.
Widziałam kiedyś, jak kobieta skoczyła z mostu na bungee. Niespełna 60 metrów. Spojrzałam za nią w dół. Zakręciło mi się w głowie. Nigdy - przenigdy bym tego nie zrobiła.
Na samą myśl o wyleceniu na 40 ki-lo-met-rów w górę, samotnie, robi mi się słabo.
Myśl o tym, że jedyna droga do domu, to wyskoczenie - na łeb, na szyję - to jest dla mnie poza wszelkim wyobrażeniem.

Zdaję sobie sprawę, że bohaterski Felix-bez-Lęku-Wysokości nie myśli tak, jak Jasmeen-Tchórzliwa, może za to boi się psów? albo ma inne fobie? Może po nocach, w charakterze koszmaru, śni mu się ruszanie w podróż, bez uprzedniego szczegółowego zaplanowania? Albo przygotowywanie świątecznych potraw na Wigilię? Albo odpowiadanie na trudne pytania przedszkolaków? Albo reagowanie na nastolatkowe bunty?

Najbardziej podobało mi się to, że tylu ludzi dobrze życzyło obcemu człowiekowi, przez tych parę godzin. Patrzyliśmy w ekrany, nie mogąc się od nich oderwać, i myśleliśmy ciepło: "niech mu się uda! niech mu się uda!" To wspaniałe. Jakby tylu ludzi kibicowało sobie wzajemnie na co dzień, zamiast zazdrościć i podkładać świnie, świat byłby piękniejszy.

1 komentarz:

  1. Niedobrze mi się zrobiło od samego spojrzenia na ekran TV w chwili skoku, takie dziwne dreszcze poczułam i mdłości :)
    edorota
    Dzięki za namiary!

    OdpowiedzUsuń