Pierwsza wywiadówka w liceum.
I bardzo dziwne zdarzenie - w roli dyrektora moja własna wychowawczyni z ogólniaka. A ja - już nie uczennica, ale rodzic! Pani Profesor - ta sama, ja - mam wrażenie - nie zmieniona. Co ja robię w tym miejscu? Wyjątkowo nieswojo się poczułam - tak, jakby czas upłynął gdzieś poza mną. Tak, jakby te dziewiętnaście lat od matury wcale nie minęło. Tak, jakby ten wyrośnięty szesnastolatek, który jest teraz uczniem szacownego liceum, nie był tym samym niemowlakiem, którego przywiozłam ze szpitala w przeddzień Wigilii A.D. 1996. Tak, jakbym to ja - nie on! - miała za chwilę usiąść w ławce i zrobić notatkę z wykładu Pani Profesor.
Zdecydowanie - zbyt mało poważnie się czuję. Nie nadaję się na matkę licealisty....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz