Odkryłam coś, co pozwoli mi na ograniczenie wyjazdów na aerobik. Coś, co jest równie skuteczne, bardziej męczy (tak pozytywnie męczy, bo lubię być zmęczona) i daje porównywalną dozę radości.
Dokupiliśmy do konsoli, która stała sobie gdzieś w kąciku gburkowego pokoju, czujnik ruchu - małą przystawkę, dzięki której konsola ożyła, bo nagle, oprócz Gburka (do którego faktycznie należy sprzęt), interesują się nią wszyscy, szczególnie zaś ja.
W zestawie były tylko dwie gierki, które w zupełności wystarczają mi do doprowadzenia się do stanu rozpłaszczenia na kanapie. Jednak już ostrzę sobie pazurki na "Fitness" oraz "Dance" - to będzie dopiero zabawa! Póki co - pływam na pontonie, łapiąc żetony, albo zjeżdżam na czymś w rodzaju rollercoastera, skacząc albo uchylając się obok/przed/pod przeszkodami - w tych dwóch grach jestem nie do pokonania. Znacznie gorzej idzie mi w tych wymagających precyzji: jak łapanie/odbijanie piłek, czy zatykanie dziur w akwarium. Ale prędkość i refleks to mój żywioł - drżyjcie przeciwnicy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz