...mam od losu specyficzny dość prezent.
Na mój nos trafiły okulary. Na stałe. Nie do czytania, nie do patrzenia w dal, nie do bardziej skomplikowanych zadań - po prostu do noszenia stale.
Tym samym - skończył się czas mego indywidualizmu i wyróżniania się spośród mojej od lat zaokularzonej - razy trzy - najbliższej Rodziny.
Nie powiem, żebym była przeszczęśliwa z powodu mojego nowego wizerunku....Okulary wszak dodają powagi, i...lat, których to dodatków niekoniecznie potrzebuję. No i - przede wszystkim - są postrzegane przeze mnie jako wyraźny dowód kolejnej ułomności. Przez ponad trzydzieści lat nie potrzebowałam żadnych udogodnień i działałam zgodnie z naturą, teraz - a tu jakiś zabieg jest konieczny, a to kolanko boli, a tu w kręgosłupie strzyka, a to farbowanie włosów koniecznie raz na miesiąc (może nawet częściej?), a tu proszę przyjmować takie leki, na stałe, obowiązkowo, a to ograniczać tłuszcze, bo cholesterol, węglowodany, bo się przytyje, a to to, a tu tamto - lista zaleceń, zakazów i przykazań się wydłuża wraz z wiekiem. I tak niepostrzeżenie, małymi kroczkami zaczyna dopadać nas STAROŚĆ. Nawet się nie obejrzę, jak zostanę babcią - nie biologiczną, z wnuczętami, tylko taką mentalną babcią, co to ziółka parzy trzy razy dziennie, i tabletki łyka, i kolejkę w przychodni zajmuje od wczesnych godzin porannych, co drugi dzień......
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziś zmierzam do okulisty, chcę okulary do czytania, ale... Twój wpis mnie wybił z pewności ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eldka
koniecznie chce Cię zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńEldka - i jak tam? masz okulary?
OdpowiedzUsuńLea - już się trochę przekonałam, że czyta mi się lepiej, znajomi twierdzą, że wyglądam całkiem-całkiem (oprawki dobierali mi Trzej Wybitni Styliści: Mąż, Syn i Zaprzyjaźniony Optyk), za to mam pewien problem z przystosowaniem się do okularów na co dzień - muszę spotkać się z Panem Okulistą i podpytać go, czy koniecznie mam je nosić na stałe, bo mam wrażenie, że widzę gorzej....