Zrobiłam - całkiem niechcący - ekologiczny eksperyment. Od pewnego czasu - w przybliżeniu: od początku lata - nie pozwalałam wyrzucać pudełek po lodach. Początkowo miałam dla nich zastosowanie - mroziłam owoce sezonowe na zimowe kompoty, umieszczałam w nich moje niezliczone drobiazgi, tworzące kuchenny i łazienkowy bałagan - w każdym razie pudełka po lodach miały swoje drugie życie u nas w domu. Od pewnego czasu obserwuję przesycenie domu pudełkami: zamrażarkę już zapełniłam owocami, drobiazgi znalazły swoje miejsce, pudełka zaś rosną w piramidę na kolejnych półkach w schowku. Wyrzucać jakoś tak mi nieswojo - bo skoro tamte się przydały, to może te też - kiedyś? Ale już powoli zaczyna być jasne, że TE jednak pozostaną nieprzydatne i należałoby je jednak wyrzucić.......
Kiedy tak spoglądam na ogrom plastikowego śmiecia, jaki jedna rodzina jest w stanie wyprodukować w ciągu kilku miesięcy, nachodzą mnie dwie refleksje:
1. wyginiemy, przytłoczeni własnymi odpadami - bo czymże są marne pudełka po lodach, wobec całej reszty opakowań i pojemników: szklanych, plastikowych, papierowych, aluminiowych....
2. dlaczego nie potrafimy zawczasu zareagować, tylko czekamy, aż problem urośnie do rozmiarów, w których to nas przytłoczy?
Nawet wymyśliłam rozwiązanie: kaucje za wszelkie opakowania, których można byłoby użyć ponownie. Szybciutko zniknęłyby z lasów butelki, plastiki i inne, jeśli byłyby stosowne punkty skupu. Szybciutko ludzie nauczyliby się odnosić do sklepu pudełka po lodach, jeśli za nowe opakowanie mieliby zapłacić o kilka złociszy więcej, w przypadku nie posiadania pudełka "na wymianę". Tak, to wszystko już było ( i w pewnych sytuacjach nadal jest: mamy kaucje za niektóre butelki ) - dlaczego więc nie rozszerzyć tego pomysłu?
Pewnie dlatego, że nikt nie widzi w tym interesu....Pieniędzy...Zarobku....
A gdyby tak producenci musieli płacić wyższy podatek, w razie większego zużycia plastiku/szkła na opakowanie swojego produktu - wtedy w interesie producentów byłoby, żeby uatrakcyjnić klientom powtórne wykorzystanie.
Ale ja nie wierzę, że to kiedykolwiek zadziała - gatunek ludzki jest zbyt wygodny. Dlatego wolimy, żeby nasi potomkowi utonęli w śmieciach. Bo przecież może wcześniej coś innego ich dopadnie: wirus? zmutowane drapieżniki? anomalie pogodowe? mateoryt? Kto to może wiedzieć? Po co więc zajmować się śmieciami? Po nas choćby potop........
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ze śmieciami jest problem tylko wtedy gdy się chce by nim był.
OdpowiedzUsuńGdy się nie chce to buduje się spalarnię i... problemów już nie ma.
Arek
Mnie dosłownie coś boli, gdy muszę wyrzucić do śmietnika szklany słoik. Segregacji u nas nie ma i wszystko wędruje do jednego kontenera. A ile ja tych słoików mogę powtórnie wykorzystać!? W piwnicy się już nie mieszczą :(
OdpowiedzUsuńedorota
Arku, na pewno masz wiedzę o tym, DLACZEGO nie mamy jeszcze nowoczesnych spalarni? Podziel się, proszę...
OdpowiedzUsuńW sprawie segregacji odpadów nie będę się wypowiadać, bo mnie wstrząsa - nie dalej, jak dziś rano panowie śmieciarze zabrali pięknie posegregowanie odpady sprzed mojej furtki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wrzucili worka niebieskiego(z makulaturą), worka zielonego (ze szkłem) i worka żółtego (z plastikiem) do tego samego samochodu, do którego zapakowali zwykły kosz - z nieposegregowanymi. Po prostu tak wyszło....(po segregowalne mieli przyjechać w poniedziałek, ale im się do dziś zeszło, to czemu nie zabrać ich jednym kursem wszystkich?)
Dlaczego nie mamy? A dlaczego ciągle istnieją takie patologie jak Domy Dziecka?
OdpowiedzUsuńBo ich budowa narusza ustalone już interesy i zmienia strumień pieniędzy. A to rodzi OPÓR.
Śmieci nie ma sensu segregować - i tak niby nikt nie wierzy ludziom i zostaną ponownie pomieszane a co najwyżej potem znowu posegregowane. Za co odpowiednie firmy wezmą odpowiednie pieniądze :)
Kto za to wszystko płaci?
Oczywiście jak zawsze my, owieczki do strzyżenia żeby nie powiedzieć dosadniej. :)