U mszaków występuje. Ale i u ludzi.....w pewnym sensie.
Dziś odbyliśmy zlot rodzinny, z okazji urodzin mojego siostrzeńca. Byli przedstawiciele średniego i najmłodszego pokolenia oraz moja mama - honorowo reprezentująca Babcie i Dziadków - jedyna ze Starszyzny.
Powszechną konsternację cioć i wujków wzbudził Gburek, którego nie widziano od września, z racji jego rozlicznych chorób i przypadłości. Gburek bowiem stał się - niepostrzeżenie - osobnikiem najwyższym w rodzinie. Kuzynka, która na wrześniowym weselu tańczyła z nim - jako panna młoda - wyraziła oburzenie, jak on mógł przez parę miesięcy przerosnąć ją o głowę??? Kuzyn, który szczycił się, że jest najwyższy, musiał oddać palmę pierwszeństwa....No, ale za to w innej dziedzinie jest "pierwszy" - jest ojcem najmłodszego członka rodziny.
I tak to się toczy - ci, którzy byli najmniejszymi, są największymi, najmłodsi stają się seniorami - niby nic się nie zmienia w głowie (ot, ja mam ciągle wrażenie, że 10 lat temu byłam tą samą osobą...), ale czas płynie nieustannie i bezlitośnie....Ani się obejrzałam, jak stałam się matką nastolatków, ani się obejrzę, jak moje wnuki będą miały naście lat.....
Trochę smutno, że nie da się tego zatrzymać. Ale tylko trochę.
Po 16 sierpnia 2025 nowa polityczna mapa świata
14 godzin temu
Optymizmem nastroił mnie Twój wpis:)
OdpowiedzUsuńeldka
cieszę się, że nastroiłam optymistycznie :)
OdpowiedzUsuń