W 2005 roku pojawiło się czasopismo w sam raz dla mnie: o podróżach dla pasjonatów. Mnóstwo informacji o ciekawych miejscach bliżej i dalej - o potrawach, zwyczajach, ludziach....o wszystkim, co interesuje człowieka głodnego poznawania świata.
Nie opuściłam żadnego numeru, mam je wszystkie w domowym archiwum i często do nich sięgam.
Odkąd w 2007 roku zmienił się redaktor naczelny, notuję zmianę charakteru Travelera. I jest to sukcesywne pikowanie w dół - moim zdaniem.
Wczoraj wzięłam do ręki ostatni numer i już wiem, że będzie to rzeczywiście mój ostatni. Będę przeglądać w empikach i śledzić treść, ale póki będzie to pisemko instruktażowe dla znudzonych życiem snobów, którzy sami nie wiedzą, gdzie jeszcze mogą pojechać, żeby znajomym szczęka opadła odpowiednio nisko i jak bardzo ekstremalnych przygód zażyć, żeby ich rozleniwiona adrenalina nieco się ruszyła, nie będę docelowym klientem redaktorki Martyny Wojciechowskiej.
Trudno, nie przekonują mnie podróżnicze dokonania tej pani, bo nie jest dla mnie wiarygodny ktoś chełpiący się zdobyciem kolejnych niedostępnych miejsc na mapie dzięki oddziałowi pomagierów oraz zastępowi asystentów. Nie fascynują mnie opowieści z podróży snute przez osobę, która zawdzięcza te podróże innym, nie sobie samej. Nie, nie zazdroszczę jej tego, że wykonuje zawód, który jest jednocześnie jej pasją, bo jakoś nie przekonuje mnie to, że jest to jej pasja. Nie jest wiarygodna w tym, co robi.
I najlepiej widać to po piśmie, kierowanym jej ręką. To pismo dla egoistów, którzy w nosie mają prezenty dawane im przez rodzinę - bo prezent zrobiony samemu sobie jest najlepszy! To pismo dla snobów, dla których choinka jest niemodna - święta należy spedzić w jakimś ekscytującym miejscu, np. w podmorskim hotelu na Fidżi czy też w spa na Bali ewentualnie na medytacjach, koniecznie w Indiach. A po powrocie pochwalić się co najmniej skokiem na bungee. Ale najlepiej czymś, czego nikt wcześniej nie znał, czymś w stylu heliski. Nie wiecie, co to heliski? O, doprawdy, jesteście w tyle, moi drodzy!
Trudno, jestem nudziarą i wybieram tradycję. Choinkę, pierogi i polskie kolędy. Oraz prezenty od i dla najbliższych.
A w podróżach uwielbiam patrzenie na inność ludzi. I na krajobrazy. Nie szukam ekstremalnych przeżyć. Wystarczą mi więc zwykłe przewodniki, nie pisemka dla zmanierowanych poszukiwaczy adrenaliny i egzotyki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz