Dziecięciem w trzeciej klasie podstawówki będąc, Gburek wziął udział w jasełkach, gdzie anielskim głosikiem zaśpiewał kolędę. Przed całą szkołą wraz z dyrekcją i zaproszonym gośćmi. Na sali gimnastycznej. Bez zawstydzenia, bez fałszu - genialnie!
Wzruszyłam się niemożebnie, łezka zakręciła mi się w oku.
A zaraz potem wychowawczyni ściszonym głosem poprosiła mnie do siebie na krótką rozmowę.
Poszłam, żądna pochwał i zachwytów nad talentem dziecięcia.
Usłyszałam:
"Gburek w stosunku do koleżanek używa obraźliwych słów nazywających narządy płciowe. Nawet nie wiedziałam, że dziewięcioletnie dziecko TAKIE słowa może znać. Czy mogą państwo coś z tym zrobić?"
Ani wcześniej ani później, całym procesie wychowawczym nie przeżyłam takiego dysonansu emocjonalnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz