z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 3 grudnia 2009

Zabawki oczami nastolatka

Moje dziecko dorosło. Gburek mianowicie.
Dorósł był do wieku, w którym to byle co kojarzy się z "wiadomo czym". I wywołuje nerwowy chichot, często przeobrażający się w nieopanowany rechot z tarzaniem.
Wczoraj chłopiec dostał ataku nad katalogiem zabawek jednego z hipermarketów.
Podam w kolejności, co nastolatka (a w efekcie i jego nieco świrniętą matkę) doprowadziło do radosnych konwulsji.

Przyjaciel z wanny. (od tego się zaczęło....potem ruszyło jak lawina)
Wesoły garnuszek na klocuszek.
Słonik z klockami.
Ślimak smakosz klocków.
Słonik edukacyjny.
Zwariowany samochód - wydaje naturalne dźwięki zwierząt.

Piesek u lekarza. (to jest śmieszne wyłącznie w kontekście weterynaryjnych przygód naszego Wilka)

Płyń do mnie piesku. (??? - zabawka do męczenia poprzez zanurzanie??? loteria - dopłynie czy nie???)

Dużo mniej śmieszny okazał się "samochód napędzany wstrząsami" oraz jego bliźniak: "samochód przewracający się" - pewnie dlatego, że nie kojarzyły się z "wiadomo czym".



I - przepraszam, nie wiem, czy powinnam, bo będzie niepoprawnie politycznie.....Cóż, najwyżej zostanę kontrowersyjną autorką bloga ;)

Ale nie ukrywam, że tłumioną, acz niewątpliwie wielką radość wywołał:

"Traktorek na pedały z przyczepką".

A teraz idę się wstydzić ......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz