z klimatem...

z klimatem...

niedziela, 22 listopada 2009

Książki, książki....

Tu i tam. Przeczytać recenzje, obejrzeć w księgarni, kupić - mieć, mieć!!!
Czytać.

Raj to dla mnie dziki ogród z półkami książkowymi. Książki wśród zieleni. Drzewa i krzaki. Słońce i ptaki.
Huśtawka albo fotel. Hamak albo ławeczka.
Oraz czaaaasssss, mnóstwo czaaaassssuu.
Fakt, jest to obrazek żywcem wzięty z moich najlepszych wakacji w dzieciństwie - może dlatego tak sielsko i beztrosko mi się kojarzy. Dodatkowo jako atrakcję miałam krzaki czerwonych porzeczek oraz kolegów za płotem, z którymi mogłam się bawić, jeśli już (z rzadka) znudziło mi się czytanie.

A więc można przyjąć, że skutkiem moich przeżyć z dzieciństwa (wcale nie traumatycznych), jest to, że Merlin w internecie a Empik w realu to dla mnie pułapki bez wyjścia, gdzie powinnam mieć zakaz wstępu, ostatni mój pobyt we Wrocławiu, kiedy to miałam dwie godziny do robienia czegokolwiek, spędziłam w Empiku, buszując po półkach i czytając.

Największym moim koszmarem jest świadomość, że nie zdołam przeczytać w swym krótkim życiu wszystkiego, na co miałabym ochotę. Najgorszą katastrofą jest źle napisana książka, bo zajmuje czas, który mogłabym poświęcić książce dobrej.

I niezmiennie zadziwia mnie, ilu dobrych pisarzy nie zyskuje poczytności, którą zyskują autorzy zaledwie mierni albo wręcz nijacy. Ale to już chyba pretensja do czytelniczej większości...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz