z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 11 listopada 2010

Dzień Niepodległości

Czy jakieś inne państwo ma Dzień Niepodległości w najbardziej ponurym miesiącu w roku? Czy tylko my, Polacy?
Nawet porządnie tego święta radośnie uczcić się nie da, bo deszcz siąpi, błoto buty oblepia a i tak należy się cieszyć, że wiatr nie wieje. Amerykanie mają 4. lipca, Francuzi - 14. lipca, Anglicy - 8. czerwca, nawet Uzbecy 1. września....A my - rozmazanego 11. listopada. Nic - tylko usiąść i płakać nad przegranymi Powstaniami, liczyć Poległych oraz skakać sobie do gardeł z powodu animozji politycznych.
 Zaś ja, osobiście, po obejrzeniu z Potomkami "Kilerów dwóch" (patriotycznie - polskie kino!), odwiozłam ich do Babci i pozostaję w błogiej samotności. Przy czym dochodzę do wniosku, że gdybym nie miała Rodziny i Psów, popadłabym w totalny marazm, zdziwaczałabym, przestałabym wychodzić z domu, zaszyłabym się przy komputerze oraz książkach, a żywiłabym się chlebem z masłem i kupowanymi w pobliskim sklepie pierogami. A gdyby coś mi się stało, odnaleziono by mnie po latach dopiero, bo nie utrzymywałabym kontaktów ze światem zewnętrznym. No, chyba że jakaś forumowo - blogowa znajoma zorientowałaby się, że przestałam pisać i przeprowadziłaby śledztwo w realu...

Co do pierogów - nigdy nie kupujcie pierogów firmy Aviko. Jeśli ktoś robi frytki, to nie musi znać się na pierogach. I się nie zna!!! Ciasto pierogowe - moi mili - nie powinno mieć zdecydowanie grubości frytki. Nawet tej najcieńszej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz