Festiwal wielkich słów na portalach internetowych - bo wiadomości w tv sobie programowo odpuszczam, więc nie słucham, jak mówią o pogodzie. Jest atak zimy, jest fala nadzwyczajnych mrozów, są potężne śnieżyce, są zlalegające hałdy błota pośniegowego. Zaraz będą monstrualne zawieje i katastroficzne zamiecie. O! Była też dziś tragedia na drodze spowodowana przez burzę śnieżną - z ciekawości zajrzałam do artykułu, co też autor miał na myśli pod hasłem "tragedia na drodze" - przysięgam, nie znalazłam ani słowa o żadnej ofierze, za to mnóstwo słów o wielkich opadach i siarczystych mrozach (sprawdziłam - minus pięć było) - widocznie w ferworze wyszukiwania określeń na te pogodowe wybryki i anomalie (!), autor zapomniał o tym, jaki tytuł nadał swojemu newsowi i że może warto byłoby napomknąć o ofierze, skoro już jakaś tragedia się wydarzyła. Ale nie, przecież głównymi bohaterami są w tych dniach śnieg i mróz.
Coraz bardziej nie cierpię autorów wiadomości, którzy wyolbrzymiają, robią z igły widły i doszukują się drugiego dna. Brrr...
A śnieg - jak to ostatniego listopada bywa - leży sobie cichutko, jakby wcale nie znikał od zeszłego roku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Właśnie przeczytałam o "rekordowym mrozie". Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń