z klimatem...

z klimatem...

wtorek, 17 lipca 2007

Dama z ł....

....omem!

Śmiać mi się ostatnio zachciało, z tego, jak to życie weryfikuje młodzieńcze marzenia. W ogólniaku byłam delikatną, pełną marzeń i oderwaną od realności osóbką. Fascynowała mnie przeszłość, widziałam siebie jako dystyngowaną hrabinę na francuskim dworze królewskim - książki Aleksandra Dumas to był mój żywioł. A potem nastało umiłowanie romantyzmu - totalny odlot z mojej strony. To wszystko przypomniało mi się, kiedy pakowałam się do świeżo zakupionego auta marki Volkswagen LT, dzierżąc w jednej dłoni piłę a w drugiej łom. Przedsiębiorca budowlany - co za przyziemność....Gdyby ktoś jasmeen siedemnastoletniej pokazał migawkę z przyszłości - chyba poszłaby się utopić w najbliższym zbiorniku wodnym. Najgorsze dla niej chyba byłoby to, że jest szczęśliwa i się w tym wszystkim odnajduje.
A swoją drogą - bardzo fajni, mądrzy i wartościowi ludzie wyrośli z moich klasowych kolegów i koleżanek - właściwie głównie koleżanek  - panów mieliśmy zaledwie pięciu na stanie. A ja ich tak nie potrafiłam przez cztery lata docenić...Nawet po cichu żałuję, że się tak w ogólniaku alienowałam - ale cóż - okres dojrzewania przechodzi się w różny sposób - mój sposób był wielce dla rodziców przyjazny: polegał na spędzaniu całych dni w książkach i słuchaniu klasyki. Przy świecach i w czerni. Chociaż...chyba mieli prawo pomyśleć, że córka im świruje.....Ja  - mając w perspektywie dojrzewanie córki - wolałabym chyba jednak księżniczkę zamykającą się dobrowolnie w wieży, niż balangującą nie wiadomo z kim i gdzie do białego rana. Niestety, znając przewrotność losu oraz charakter Gryzeldy, dostanę w prezencie to drugie....Tak jak moi sąsiedzi, którym szesnastolatka po awanturze z domu nawiała i szukała jej cała otwocka policja. 4 dni. Już mam ciarki na plecach....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz