z klimatem...

z klimatem...

poniedziałek, 16 lipca 2007

"Wyjechali na wakacje....."

...wszyscy nasi podopieczni!
Ale luuz!
Budzę się rano i nie muszę się w popłochu odziewać, bo mnie Potomstwo w negliżu zastanie - ba! - mogę sobie paradować na golasa po domu!
Przez tydzień miałam błogi spokój od awantur rodzinnych typu: "a bo on mi""a bo ona mnie" - teraz będę miała spokój totalny - od wszystkiego: "kup mi", "daj", "głodna jestem", "pić", "nudzę się", "mogę poogladać tv, pograć na kompie?" - jestem chyba wyrodna, bo się cieszę z tych nadchodzących dwóch tygodni....A ojciec dzieci wzdycha i tęskni, szczególnie wieczorami - dziwak jakiś....
Wczoraj odwiedziliśmy Gburka - oczywiście zgrzytnęlo mi coś z zazdrości - sama bym na taki obóz pojechała w charakterze uczestnika.....Gburek cały szczęśliwy. Ja zaś sprawdziłam swoje umiejętności pływackie w zbiorniku naturalnym: otóż są! (te umiejętności), tylko woda trochę zimna.
Gryzelda zadzwoniła wieczorem, że dojechali i trzepią łóżka i czy ona ma trzepać, bo przecież ma uczulenie na kurz i już ją drapie w gardle. Na pytanie, czy już trzepała, odpowiedziała, że nie oczywiście. Dlaczego więc ją drapało? Od patrzenia na trzepanie, hehe. Mam nadzieję, że trochę ją nauczą tam porządku......
Dziś wieczorem mam w planach wycieczkę rowerową sam na sam z mężem. Ale jak będzie tak gorąco, to ją chyba zamienimy na basen.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz