Ale mam urwanie łeba!
Dziś
znalazłam chwilę, żeby wejść na forumy ( wcale nie wszystkie moje
ulubione zdażyłam, nie wszystkie...) i bloga, ale wczoraj - bieganina
totalna! Znaczy: interes się kręci - chyba dobrze :)
Dotarło
do mnie, że nie opisałam pięknych historyjek, które przydarzyły mi się w
miniony weekend, a tu już kolejny weekend nadchodzi - też zapewne pełen
przygód.
Miałam
przez ten tydzień tylko tyle czasu, żeby w "szkicach" dopisywać tytuły
kolejnych ewentualnych notek. Dużo tego mi się zrobiło - będą jak
znalazł na jakiś martwy sezon. Tylko głupio bedzie pisać o letnich
zdarzeniach w zimowy czas, nie?
Gburek
dzwonił - jest super, pogoda znośna, druh mu guziki obciął,
ale dziewczyny mu przyszyły, w zamian za podwieczorek - radzi sobie
chłopak....
W
niedzielę wyjeżdża Gryzelda - przyjmuję zakłady, za ile będziemy
musieli po nią jechać i kto o to poprosi - ona sama, czy zgnębiona
kadra, hehe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz