z klimatem...

z klimatem...

środa, 15 sierpnia 2007

Punktualność i zorganizowanie

To już sprawdzone - to, co zaplanowane nam nie wychodzi (patrz chociażby - wyjazd na Bałkany). Tacy już jesteśmy, że wszystko robimy bez planów i w ostatniej chwili. Jako rodzina. Ale zauważyłam, że Gburek zaczyna przejawiać cechy, których zupełnie nie jestem w stanie znieść - wszystko musi mieć zaplanowane w drobiazgach, do tego wszędzie musi być wcześniej. Ja rozumiem punktualność - bardzo ją cenię (chociaż sama cześciej się spóźniam, niż trafiam na czas...) - ale - do Jasnej Anielki!!! - po co wyjeżdżać na trening GODZINĘ wcześniej, skoro czas dojazdu wynosi PÓŁ godziny???? Po co wychodzić do szkoły na ósmą o 7.30 (z wrzaskiem w kierunku Gryzeldy - "nooooo szybciej, bo się spóźnimyyy!"), kiedy do szkoły idzie się dwie minuty?
Wkurza mnie maksymalnie planowanie wakacji w lutym, wkurza mnie kupowanie wyposażenie szkolnego w lipcu. Wkurza mnie zapobiegliwość, wyjeżdżanie wcześniejszym autobusem, wstawanie trzy godziny wcześniej niż trzeba. Bardziej lubię ludzi nieco zwariowanych niż poukładanych.
 Prawdopodobnie są tacy, których wkurza moja beztroska i przekonanie, że "jakoś to będzie".
Zastanawiam się, skąd się takie cechy biorą u ludzi - że jedni są chorzy, jak sobie nie zaplanują, a drudzy wręcz przeciwnie. Do tej pory myślałam, że to kwestia wychowania, ale sądząc po zachowaniach Gburka, chyba to zależy jednak od charakteru.
A od czego zależy charakter?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz