Uwielbiam.
Także tę paskudną, z wiatrem i deszczem - pod warunkiem, że siedzę w domu z zapalonymi świeczkami, albo jadę w świat w ciepłym samochodzie (tu zdecydowanie musi być to Zielony Potwór, jeśli jesień weszła w fazę dżdżystą).
Ale - póki co - jesień nas rozpieszcza słońcem i feerią kolorów. Żółte i czerwone liście na trawniku powodują - nie wiadomo czemu - że mam świetny nastrój. A kasztany....kasztany to już jakaś moja obsesja - znoszę je do domu w niesłychanych ilościach, nie potrafię się oprzeć ich błyszczącej, brązowej skórce i - ot, tak, porzucić pod drzewam.
Pięknie jest...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz