Ulubione dziecięce powiedzonko.
"A Kasia to miała dzisiaj takie same rajstopki w przedszkolu, jak ja, tylko trochę inne".
" A Magda to jest zupełnie taka sama, jak ja, tylko trochę inna"
Wiele razy łapię się na tym, że są osoby na tym świecie, które wydają mi się podobne do mnie - w jakiśtam sposób, w pewnym aspekcie. I myślę sobie wtedy, że to po prostu niemożliwe, żeby różniły się ode mnie w pozostałych kwestiach - bo jakże to: Ania lubi taki sam odcień czerwieni, jak ja, taką samą muzykę - dogadujemy się bez słów, to pewnie i pierogi ruskie wielbi, bo jak mogłaby nie wielbić? A tu niespodzianka! Bo właśnie że nie wielbi!
Prowadzę długie rozmowy o wszystkim z Iwoną - kwitnie ta znajomość rok, dwa, trzy - i rozumiemy się w pół słowa. Nagle okazuje się, że mamy kompletnie odmienne poglądy na sprawy zasadnicze. Jak to? Nie zauważyłam wcześniej? Można dalej trwać w obopólnym porozumieniu, tak bardzo się różniąc? No można, świetnie można!
Robię głupi test na facebooku - wychodzą mi za każdym razem takie same wyniki, jak mojej znajomej, powiedzmy...Agacie. Raz...Drugi...Trzeci....Takie same jesteśmy? Siostry internetowe? Ale po bliższym poznaniu z Agatą okazuje się, że jest to jedna z bardziej irytujących osób, jakie spotkałam w życiu. Jak to? Może ja sama jestem dla siebie irytująca, albo - nie daj Boże - dla innych? A może - po prostu - podobieństwa się odpychają?
W drugą stronę też to działa: wiem, że nawet nie znając blisko osoby A, B, C, D - w jakiś sposób ja lubię, czuję do niej sympatię, chciałabym z nią przebywać, spotykać się, rozmawiać, ale....jakoś NIE WYCHODZI. i dlaczego? Przecież naprawdę CHCIAŁABYM! Mimo tego, że nie wiem, czy lubimy podobne kolory, mamy podobne poglądy, wyniki, czy się rozumiemy.
Dziwne to międzyludzkie powiązania. Ale to dobrze, że się różnimy - ciekawie jest poznawać nowych ludzi i odkrywać kolejne warstwy prawdy o starych znajomych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz