Hasło: nie wierzcie prasie lokalnej.
Ja uwierzyłam i pojechałam sobie drogą, prowadzącą przez świeżo wyremontowany most. Szkoda, że most - wbrew temu, co głosiły gazety - nie został jeszcze oddany do użytku.
Pojeździłam więc sobie po malowniczej okolicy, zastanawiając się, czy aby dokądkolwiek dojadę, czy też może będę zmuszona do przebycia wpław rzeki Świder. Im droga stawała się mniej przejezdna, a bardziej zalesiona, tym było mi bardziej nieswojo. Lubię przejażdżki w nieznane, ale wolę wtedy mieć ze sobą mapę okolicy. Następnym razem nie omieszkam jej zabrać, jeśli prasa ogłosi, że otworzyli nową drogę.
Za to Gburek dziś rano zyskał mój szacuneczek. On postanowił urządzać poranne przebieżki. O 6.00 stawił się przede mną w dresiku, z pytaniem, czy może mam ochotę wybrać się razem z nim i którymś z psów. Spojrzałam na niego jednym zaspanym okiem, poleciłam mu wyjrzeć za okno i powtórnie przemyśleć sprawę biegania. A za oknem o godzinie 6.00, Moi Państwo, panuje czarna noc. No, powiedzmy: granatowa. Gburek bez słowa rozebrał się z dresu i z powrotem dał nura pod kołdrę. Nie ma to jak silne argumenty. Zdecydowanie wolimy uprawiać sporty w świetle słońca. Może na wiosnę będzie lepiej?
(ale ze mnie leniwa matka...)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz