W czasie, gdy koledzy Gburka i Gryzeldy wdrażają się do szkolnych obowiązków, Potomki z przytupem kończą tegoroczne wakacje.
Prater robi wrażenie. Duże wrażenie.
Cały dzień na klasyczne karuzele, zjeżdżalnie, kolejki górskie, diabelskie młyny, samochodziki, domy strachu, labirynty luster - to jest to, co wszystkie dzieci wprawiłoby w zachwyt.

Przy okazji śmieszna historyjka nam się przydarzyła: chcieliśmy pokazać Potomkom najstarszą publiczną toaletę w Europie (nam pokazał ją Christian, rumuński dorożkarz, podczas naszej lipcowej wycieczki). Współpracowałam więc bacznie z mapą, stojąc na rogu ulic. Podeszła do naszej grupki miła pani, pytając, czy nam w czymś pomóc. Powiedzieliśmy, że chyba sobie poradzimy. Jednak ona dopytywała się, czego poszukujemy. Odpowiedziałam więc. Pani zasępiła się srodze, bo nie miała pojęcia o żadnej publicznej toalecie, godnej uwagi. No, może za wyjątkiem tej przy Operze, która wygrywa melodie Straussa. My byliśmy pewni swego - toaletę widzieliśmy, a nawet skorzystaliśmy i mieliśmy ją na zdjęciach. Uprzejma wiedenka zapytała po prostu, czy może pójść z nami na poszukiwania - wkrótce stanęliśmy razem przy interesującym nas obiekcie. Nie wiem, czy większe było zaskoczenie naszych dzieci, czy kobiety od czterdziestu lat mieszkającej "tuż za rogiem", kiedy "pan toaletowy" pobrawszy od nas opłatę, szarmancko odsunął przed nami, potem zaś zasunął i zamknął na klucz drewniane, ozdobne drzwi toalety.
Ciekawe, ile takich tajemniczych miejsc, znanych tylko turystom i dorożkarzom, kryje przed nami, tubylcami Warszawa, Wrocław albo Kraków.....
Ciekawe, ile takich tajemniczych miejsc, znanych tylko turystom i dorożkarzom, kryje przed nami, tubylcami Warszawa, Wrocław albo Kraków.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz