Jak się okazuje - mieszkam w jakimś lisim zagłębiu. A ja ponad 30 lat nie zdawałam sobie z tego sprawy...
Odwoziłam
wczoraj autem wieczorem kolegę K. do domu. Droga prowadziła przez las.
Nagle coś czmychnęło, usłyszawszy silnik samochodu - widziałam tylko
kitę ( znów szarą, zamiast rudej!), zakończoną białym pędzelkiem. Kolega
K. opowiedział mi, że ten lis to stały bywalec tutejszej drogi:
wyleguje się na ciepłym asfalcie i ucieka dopiero wtedy, kiedy samochód
jest naprawdę blisko.
Mogłam
się o tym przekonać, jadąc z powrotem: dokładnie w tym samym miejscu,
zwierzątko machnęło mi białą końcówką ogona. Bardzo obrażoną końcówką.
Na pewno chciało powiedzieć: "jeżdżą, jeżdżą, w te i we w te, wyspać się
nie dadzą!"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz