z klimatem...

z klimatem...

wtorek, 12 czerwca 2007

znajomi

Jestem dzikim człowiekiem.
Do takiego wniosku doszłam już dawno.
Dzikim, w związku z moją chorobliwą nieśmiałością. I pewnie - gdyby nie święty internet - nie miałabym znajomych wcale a wcale. A mam. :)
Bo co innego spotkać i zaczepić na ulicy, w parku, piaskownicy inną matkę z małym dzieckiem, a co innego - pogadać sobie z nią w necie, na forum i dopiero potem się z nią spotkać. Nie mam WCALE znajomych z okresu wózkowo - piaskownicowego moich dzieci. Bo się nie odzywałam. Mam za to masę znajomych z netu. Nawet M., którą znam - wydawałoby się - od zawsze, jest znajomą z dzieckowego forum.
Z netu znam H. i jej męża, E. z rodziną, K.i K., S., GWM i wiele innych świetnych osób, których na pewno nie poznałabym, gdybym spotkała ich w piaskownicy. Grono znajomych co i rusz się powiększa - wraz z odkrywaniem przeze mnie nowych for tematycznych oraz blogów.
Moje dzieci tak się przyzwyczaiły, że wszystkich znam z netu, że nie potrafiły uwierzyć, że K., którą odwiedziliśmy podczas długiego weekendu, akurat znajomą z netu NIE JEST. Nie dochodziło do ich rozumków, że K. to koleżanka ze studiów a w necie się po prostu odnalazłyśmy po trzech latach niesłyszenia. Jednak net ;)
W temacie znajomych: często patrzę na ulicy, w sklepie - gdziekolwiek - na zupełnie obcych ludzi z dużą sympatią i zaczynam żałować, że ich nie znam, bo czuję, że są fajni. Ciekawe, ilu jest fajnych ludzi na świecie, na których nawet nie bedę miała okazji spojrzeć w tym życiu....Ciekawe, dlaczego jedni od pierwszego wejrzenia wydają mi się sympatyczni, w pewien sposób bliscy, a inni nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz