z klimatem...

z klimatem...

sobota, 30 czerwca 2007

Z archiwum matki budowniczej

Tak wyglądały dwa dni z życia matki  i żony - budowniczej jakoś około października roku ubiegłego. Fajnie było....Czeka mnie coś podobnego, jeśli akcja "domki" wypali. Za wyjątkiem wożenia dzieci, bo już szczęśliwie jesteśmy u siebie.....

czwartek

6.30 pobudka

7.15 wyjazd do szkoły z dziećmi (Warszawa - Otwock ok.30 km, dobrze, że "pod prąd")
8.00 - 9.30 załatwianie formalności (dyrektywy od Pana Majstra, tpsa, elektrownia)
9.30 - 10. 00 przejazd z Otwocka do Rodziców (ok. 3 km), po drodze zakupy spożywcze (dobrze, że Rodzice mieszkają w okolicy, jest się gdzie zaczepić na czas edukacji Potomstwa)
10.00 - 12.00 pobyt tamże (u Rodziców)
12.00 - 13. 30 zakupy budowlane w towarzystwie Pana Majstra ( dojazd na plac budowy - 3 km, dojazd na zakupy - 2 km, z powrotem - 2 km)
13.30 odbiór Gburka
13.35, tel od Pana Majstra: zapomnieliśmy kupić farby
13.35 - 14.00 jazda po farbę i z powrotem (w sumie 4 km)
14.00 - 15. 15 dowiezienie Gburka na obiad do Dziadków (3km), powrót pod szkołę po Gryzeldę (3km)
15.30 - 15. 50 mierzenie drzwi wejściowych do przyszłego domu
15.50 - 16.00 dowóz Gburka na angielski (3km)
16.00 - 17. 10 dowóz Gryzeldy na obiad do Dziadków (3km), powrót po Gburka na angielski (3km), transport do Dziadków (3km) 
17.10 - 17.50 pomoc przy sporządzeniu drugim daniu (gotowałam zrobione przez mamę pierogi)
17.50 - 19.00 dowóz Gryzeldy na angielski (3 km) i czekanie nań tamże
19.00 - 20.15 jazda do dziadków po Gburka, powrót do domu (Warszawa) - ok. 30 km
21.00 pad na pysk
 
 
piątek

6.30 pobudka
7.50 wyjazd rodzinny na ślubowanie pierwszaka
8.30 - 10.00 uroczystość (Gburek na lekcjach)
10 - 11 załatwianie formalności (elektrownia)
do 12.00 powrót do Warszawy w celu zakupowym (budowlane of course)
12.00 - 13.30 zakupy w markecie budowlanym 1
13.30 tel. do lekarza, bo Gryzelda mi zaczyna zgłaszać niepokojące objawy........
13.30 - 14.50 zakupy w markecie budowlanym 2
14.50 - 15.30 dojazd i pobyt u lekarza (zapalenie ucha.....)
15. 30 - 16. 30 jazda do Otwocka po Gburka (od 3 godzin na świetlicy....) , w międzyczasie wyładunek zakupów u Majstra na budowie
16.30 - 17.15 powrót do domu
17. 15 - 19. 00 skarmienie Towarzystwa czymś zdrowym i pozytywnym (zupa naprędce jarzynowa)
19.15 - 20.15 fitness
21.00 pad na pysk

Ja nie wiem, jak ja funkcjonowałam od czerwca do grudnia, ze szczególnym uwzględnieniem okresu wrzesień - grudzień.....Normalnie jestem WIELKA.
Chyba zasługuję na to, żeby nazywać się Przedsiębiorcą Budowlanym, hihihi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz