z klimatem...

z klimatem...

sobota, 23 czerwca 2007

Obóz harcerski

Moje dzieci jadą na obóz harcerski. W związku z tym, odbyłam dwa zebrania informacyjne (bo jedno jedzie na obóz harcerski, drugie na zuchowy). I mam mieszane uczucia. Mieszane, bo skrajne - po pierwsze: uczucie entuzjazmu, radości i lekkiej zazdrości - bo wiem, że będzie fajnie - sama jeździłam na obozy tego typu a z opowieści prowadzących wynika, że niewiele się zmieniło, po drugie - zniesmaczenia i zażenowania postawą rodziców. Ja rozumiem, ze niektórzy wysyłają swoje "maleństwa" pierwszy raz w nieznane. Ja rozumiem, że nie wszyscy mają równie wysoki poziom wyrodności, co ja....
Ale zupełnie nie na miejscu były pytania i stwierdzenia :
- a czy kadra śpi w namiotach koedukacyjnych i czy nikogo to nie gorszy?
- a co prywatnie w życiu kadra robi? ( co studiuje)
- a dlaczego telefonu zabrać nie można? ( to pytanie padło po obszernym wyjaśnianiu, że nie ma gdzie ładować telefonów w lesie)
- a dlaczego dzieci z Józefowa będą z powrotem odwiezione aż do Otwocka? ( 3 kilometry dalej) - po tłumaczeniu, że trudno się spakować tak, żeby bagaże józefowskich dzieci były na wierzchu
- o matko, ale jak to będzie, kiedy oni sami będą musieli prać?
- ile kleszczy przypada na dziecko?
- te zdjęcia wyglądają, jakby z obozu przetrwania....
 Padło jeszcze wiele druzgocących pytań i stwierdzeń....Aż zaczęłam się zastanawiac, czy ja aby na pewno chcę, żeby moje dzieci jechały na obóz w towarzystwie dzieci tak dziwnych ludzi...Ale pocieszam się tym, że może spotkania informacyjne skutecznie odstraszyły tych najbardziej piecuchowatych....
Ja - w każdym razie - z rozrzewnieniem wspominam wszystkie wyjazdy z harcerzami. I - gdyby mi to ktoś teraz zaproponował - wbiłabym się w mundur i w trzy sekundy spakowała się na wyjazd. Tylko że nikt nie chce takiej podstarzałej harcerki.....Zazdrość mnie zżera straszna, że moje dzieciaki są w odpowiednim wieku, żeby jechać, a ja już nie.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz