Moje dzieci jadą na
obóz harcerski. W związku z tym, odbyłam dwa zebrania informacyjne (bo
jedno jedzie na obóz harcerski, drugie na zuchowy). I mam mieszane
uczucia. Mieszane, bo skrajne - po pierwsze: uczucie entuzjazmu, radości
i lekkiej zazdrości - bo wiem, że będzie fajnie - sama jeździłam na
obozy tego typu a z opowieści prowadzących wynika, że niewiele się
zmieniło, po drugie - zniesmaczenia i zażenowania postawą rodziców. Ja
rozumiem, ze niektórzy wysyłają swoje "maleństwa" pierwszy raz w
nieznane. Ja rozumiem, że nie wszyscy mają równie wysoki poziom
wyrodności, co ja....
Ale zupełnie nie na miejscu były pytania i stwierdzenia :
- a czy kadra śpi w namiotach koedukacyjnych i czy nikogo to nie gorszy?
- a co prywatnie w życiu kadra robi? ( co studiuje)
- a dlaczego telefonu zabrać nie można? ( to pytanie padło po obszernym wyjaśnianiu, że nie ma gdzie ładować telefonów w lesie)
-
a dlaczego dzieci z Józefowa będą z powrotem odwiezione aż do Otwocka? (
3 kilometry dalej) - po tłumaczeniu, że trudno się spakować tak, żeby
bagaże józefowskich dzieci były na wierzchu
- o matko, ale jak to będzie, kiedy oni sami będą musieli prać?
- ile kleszczy przypada na dziecko?
- te zdjęcia wyglądają, jakby z obozu przetrwania....
Padło
jeszcze wiele druzgocących pytań i stwierdzeń....Aż zaczęłam się
zastanawiac, czy ja aby na pewno chcę, żeby moje dzieci jechały na obóz w
towarzystwie dzieci tak dziwnych ludzi...Ale pocieszam się tym, że może
spotkania informacyjne skutecznie odstraszyły tych najbardziej
piecuchowatych....
Ja
- w każdym razie - z rozrzewnieniem wspominam wszystkie wyjazdy z
harcerzami. I - gdyby mi to ktoś teraz zaproponował - wbiłabym się w
mundur i w trzy sekundy spakowała się na wyjazd. Tylko że nikt nie chce
takiej podstarzałej harcerki.....Zazdrość mnie zżera straszna, że moje
dzieciaki są w odpowiednim wieku, żeby jechać, a ja już nie.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz