z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 22 kwietnia 2010

Zimnoooo!!!



Włączyliśmy ogrzewanie. Poddaliśmy się po krótkiej acz nierównej walce z Naturą, okupionej szczękaniem zębami pod kołdrą i wyciąganiem, poupychanych na dnie szafy, zimowych swetrów.

Chyba zima aż tak nas polubiła, że postanowiła nas nie opuszczać....A może to wszechobecny pył wulkaniczny spowodował blokadę dla promieni słonecznych? Nie wiem, co się stało, w każdym razie widziałam dziś padający śnieg. Wiatr wieje tak, że aż nie chce się z domu nosa wyściubiać.

I jak tu się dalej katować dietą, skoro wygląda na to, że należałoby raczej nabrać sadła na trudne czasy?

Nieoczekiwanie w mojej decyzji o niewracaniu-jeszcze-do-Dukana, wsparła mnie Ta Pani
http://malyrycerz.blox.pl/html

Otóż, w godzinach wczesnopopołudniowych odebrałam przesyłkę....A w niej....






Muffinków było całe pudło i były - uwierzcie mi na słowo - przepyszne.

Dziękujemy Ci, Marzku, za ocieplenie atmosfery skuteczniej niż kaloryfery!

3 komentarze:

  1. też walczę dukanowo i tez mam dość nic mi nie mów o muffinkach...

    OdpowiedzUsuń
  2. acha z ogrzewaniem mamy to samo - kaloryfery ruszyły po 2 tyg przerwy... Hanka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dukan od jutra
    albo Montignac od poniedziałku
    jeszcze nie zdecydowałam, który tym razem...

    OdpowiedzUsuń