z klimatem...

z klimatem...

poniedziałek, 15 lutego 2010

Królewna Śnieżka

Chwyciłam dziś za łopatę, przypominając sobie najrzadziej używane przekleństwa. Tuż po mojej wczorajszej okołopołudniowej walce z białym żywiołem, wieczorem ZNOWU stwierdziłam wzrokowo silne opady. A rano stwierdziłam, że pług przejechał był po mej uliczce, totalnie niwecząc - do spółki z Białym Paskudztwem z Nieba - moje wysiłki, zmierzające do utrzymania przydomowego parkingu w stanie przejezdnym.
Postanowiłam demonstracyjnie tego nie zauważać. Wyjechałam z parkingu z niejakim trudem, ale skutecznie. Po załatwieniu Spraw i Obowiązków, powróciłam, wbiłam się w parking - nadal zaśnieżony, acz dużo bardziej namoknięty (odwilż, Panie - zatopi nas jak nic!) i tkwiłam w domu aż do następnego wyjazdu. W tym miejscu Natura postanowiła upomnieć się o swoje i powiedziała: "nie odśnieżysz - nie pojedziesz!" - poprzez unieruchomienie mojego autka wśród śniegów i lodów. Z pomocą życzliwych sąsiadów, wykopałam się, złorzecząc straszliwie pod adresem pługa, który mi to zrobił.
Po powrocie zaś, przy akompaniamencie Bardzo Brzydkiej Mruczanki, jęłam odśnieżać miejsce dla samochodu, żeby nie powtórzyć wcześniejszej zimowej przygody. Stwierdziłam przy tym z całą bolesnością (a jutro moje mięśnie mi to potwierdzą), że śnieg namoknięty jest zdecydowanie bardziej ciężki, niż śnieg zamrożony. A już śnieg odgarnięty przez pług, to jakiś specjalny rodzaj śniegu jest - jedna łopata waży z pięć ton i każda następna o pół tony więcej od poprzedniej.

Ciekawe, czy Królewna Śnieżka musiała Krasnoludkom odśnieżać las w czasie zimy.....

Ale cóż..... każdy ma taką Królewnę Śnieżkę, na jaką zasłużył, Drogi Jonatanie. Twoja Królewna Śnieżka, odziana w kraciastą, roboczą bluzę, przerzuca hałdy śniegu jak mały buldożer. A już wściekła Królewna Śnieżka ma siłę co najmniej trzech buldożerów. Strzeżcie się o Wy, odpowiedzialni za opady śniegu! Strzeżcie się o Wy, odpowiedzialni za zwrócenie łyżki spychacza na stronę Domku Królewny Śnieżki!

2 komentarze:

  1. wizja wscieklej krolewny sniezki powalila mnie na kolana i spowodowala, ze smiechu omal nie zrzucilam kota z kolan, co w swiatowym dniu kota byloby swietokradztwem.

    mam nadzieje, ze mimo wszystko udalo ci sie dzis przetrwac dzien bez bolu miesni.

    glaski dla pieknych pieskow.

    OdpowiedzUsuń
  2. mięśnie spoko - widać kwestia przyzwyczajenia: po zimie będę mogła iść na konkurs kulturystyczny

    za komplementa psy dziękują mymi ustami, przekażę jutro rano osobiście, drapiąc za uszami

    OdpowiedzUsuń