Lodowiec powstaje z przekształcenia pokładów wiecznych śniegów w lód lodowcowy. Gromadzący się śnieg, pod wpływem panującej temperatury, przy dużej wilgotności powietrza i pod wpływem ciśnienia nadległych warstw śniegu zmniejsza swą objętość, częściowo krystalizuje i stopniowo przekształca się najpierw w firn(forma przejściowa między śniegiem i lodem firnowym, gęstość: 0,4-0,8 g/cm3, powstaje w wyniku przeobrażenia luźnych kryształów śniegu w agregaty ziaren lodu o średnicy dochodzącej do kilku milimetrów, proces ten zachodzi podczas wielokrotnego podtapiania, a następnie zamarzania śniegu, nie bez znaczenia jest też nacisk warstw nadległych - czyli kumulującego się śniegu), a następnie w lód firnowy i lodowcowy.
Tyle definicja z internetowej encyklopedii.
Skrócona definicja lodowca, podawana nam przez geograficę, brzmiała tak: "lodowiec powstaje wtedy, kiedy jest większy przyrost śniegu niż jego ubytek".
Tak czy inaczej - chodząc po moim podwórku, zastanawiam się coraz częściej, czy mam już swój prywatny lodowiec, czy jeszcze nie. A jeśli nie, to od kiedy będę mogła się zacząć nim szczycić.
Ludzie z łopatami na ulicach przestali kogokolwiek dziwić.
Zima, Zima Tysiąclecia!
O ile - początkowo - cieszyłam się, że Potomki dostały szansę zobaczenia prawdziwej zimy, tak teraz, z każdym opadem, jestem coraz bardziej zaniepokojona: czy to aby w ogóle kiedykolwiek się stopi? Czy kiedykolwiek spod tej pierzyny wylezą trawy i kwiaty? A może zostaniemy tak na zawsze - zmrożeni? A czy jeśli jednak się stopi, jedynym naszym ratunkiem jest Arka niejakiego pan N.?
Plus jest taki, że chyba przyzwyczaiłam się do zimna - już nie kłopoczę się zakładaniem rajstop pod spodnie - jesienią temperatura około zera wywoływała u mnie dreszcze i niechęć do wychodzenia poza ciepły domek.
No i odkryłam, dlaczego Eskimosi (pardon! Inuici) mają aż tyle słów na określenie śniegu: my też mamy ich coraz więcej, na przykład: białe paskudztwo.
Ja chcę zielonego!!!!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
rzeczywiście, zgrałyśmy się :)
OdpowiedzUsuńa dzisiaj znowu pada, oszaleć można :(
Wyjdzie zielone, zobaczysz!
OdpowiedzUsuńJa tez już się nie moge doczekać.
Wczoraj nawet mi jakies takie ptaszki wiosenne robiły ćwir za oknem. Nie jakies zwykłe wróble...takie no wiesz zwiastujące wiosnę.
Ania