z klimatem...

z klimatem...

sobota, 13 lutego 2010

lodowiec

Lodowiec powstaje z przekształcenia pokładów wiecznych śniegów w lód lodowcowy. Gromadzący się śnieg, pod wpływem panującej temperatury, przy dużej wilgotności powietrza i pod wpływem ciśnienia nadległych warstw śniegu zmniejsza swą objętość, częściowo krystalizuje i stopniowo przekształca się najpierw w firn(forma przejściowa między śniegiem i lodem firnowym, gęstość: 0,4-0,8 g/cm3, powstaje w wyniku przeobrażenia luźnych kryształów śniegu w agregaty ziaren lodu o średnicy dochodzącej do kilku milimetrów, proces ten zachodzi podczas wielokrotnego podtapiania, a następnie zamarzania śniegu, nie bez znaczenia jest też nacisk warstw nadległych - czyli kumulującego się śniegu), a następnie w lód firnowy i lodowcowy.


Tyle definicja z internetowej encyklopedii.
Skrócona definicja lodowca, podawana nam przez geograficę, brzmiała tak: "lodowiec powstaje wtedy, kiedy jest większy przyrost śniegu niż jego ubytek".

Tak czy inaczej - chodząc po moim podwórku, zastanawiam się coraz częściej, czy mam już swój prywatny lodowiec, czy jeszcze nie. A jeśli nie, to od kiedy będę mogła się zacząć nim szczycić.

Ludzie z łopatami na ulicach przestali kogokolwiek dziwić.
Zima, Zima Tysiąclecia!

O ile - początkowo - cieszyłam się, że Potomki dostały szansę zobaczenia prawdziwej zimy, tak teraz, z każdym opadem, jestem coraz bardziej zaniepokojona: czy to aby w ogóle kiedykolwiek się stopi? Czy kiedykolwiek spod tej pierzyny wylezą trawy i kwiaty? A może zostaniemy tak na zawsze - zmrożeni? A czy jeśli jednak się stopi, jedynym naszym ratunkiem jest Arka niejakiego pan N.?

Plus jest taki, że chyba przyzwyczaiłam się do zimna - już nie kłopoczę się zakładaniem rajstop pod spodnie - jesienią temperatura około zera wywoływała u mnie dreszcze i niechęć do wychodzenia poza ciepły domek.

No i odkryłam, dlaczego Eskimosi (pardon! Inuici) mają aż tyle słów na określenie śniegu: my też mamy ich coraz więcej, na przykład: białe paskudztwo.

Ja chcę zielonego!!!!!!

2 komentarze:

  1. rzeczywiście, zgrałyśmy się :)
    a dzisiaj znowu pada, oszaleć można :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjdzie zielone, zobaczysz!
    Ja tez już się nie moge doczekać.
    Wczoraj nawet mi jakies takie ptaszki wiosenne robiły ćwir za oknem. Nie jakies zwykłe wróble...takie no wiesz zwiastujące wiosnę.
    Ania

    OdpowiedzUsuń