Jak wspominałam, byłam na kuligu ze znajomymi. Wesoło nam jest zawsze w tym Towarzystwie - tako i było tym razem. W drodze na miejsce, zaczęliśmy się obawiać, że możemy się spóźnić na odjazd sań (bo jeszcze odśnieżyć obejście, zakupić kiełbasę, zgarnąć znajomych....) - kolega, który jechał naszym autem, wykonał telefon do Reszty, która wyruszyła wcześniej:
"a wstrzymajcie tam konie dla nas!"
Po tym tekście ochoczo jęliśmy snuć wizję kuligu, podczas którego to każdy bierze swojego konia na plecy i bieży rączo po śniegu.
Radości mieliśmy z tej wizji co niemiara. Troje ludzi w średnim wieku.
Kiedy już nieco opanowaliśmy wybuchy śmiechu, kolega zamyślił się smętnie i wygłosił refleksję:
" my to chyba już do końca nienormalni zostaniemy....inni w NASZYM WIEKU gadają o polityce...jakichś WAŻNYCH SPRAWACH SŁUŻBOWYCH, a my tu o wożeniu koni. I jeszcze jaką radochę z tego mamy....nic z nas już nie będzie poważnego."
Nie dociera i do mnie, że za pięć lat - tylko pięć lat!!! - osiągniemy całkiem stateczny wiek. Nie czuję się na siłach, żeby udźwignąć taką świadomość. Zgłoszę nieprzygotowanie - jeśli można.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to ja w takim razie też jestem nienormalna.
OdpowiedzUsuńI do cholery wcale, ale to wcale nie odczuwam z tego powodu żadnego dyskomfortu. Ani fizycznego ani tym bardziej psychicznego!
Wręcz przeciwnie.
Z tego co piszesz to masz towarzystwo cóś w podobie do mojego.
Nienormalni to są Ci co gadają o polityce i tym podobnych bzdetach.
Tako rzekłam!
Ania.