z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 15 lipca 2010

Galerianka

Stałam się galerianką.
Jest taki upał, że moje plany łażenia po zakamarkach Wrocławia padły jeszcze w tramwaju, którym jechałam do centrum miasta.
Łaziłam tu i tam, niestety MUSIAŁAM kupić kilka ubrań, co zawsze napawa mnie przerażeniem i wprawia w zły humor. Nie cierpię zakupów!
Ale przynajmniej tym razem miałam świadomość, że galeria handlowa to jedyne miejsce, gdzie nie będę ociekać potem. Zacisnęłam więc zęby i dzielnie wstąpiłam do kilku sklepów, skoro już i tak byłam uwięziona.

Skończyło się jak zawsze - w empiku. Pośród książek czuję się jednak zdecydowanie lepiej, niż pośród ubrań. do tego empik na wrocławskim Rynku jest moim ulubionym. Zrobiłam przegląd literatury młodzieżowej, znajdując kilka interesujących pozycji. Mam nadzieję, że Potomkom przypadną do gustu.

Dziwna sprawa - zrobienie takiej samej ilości kilometrów po dowolnym mieście nie męczy mnie tak, jak łażenie po sklepach. No i po takim galeryjnym spacerze czuję się maksymalnie zakurzona. Przypuszczam, że spacer po pustyni nie wywołałby u mnie tak silnego wrażenia oblepienia brudem.

Jednak nie będzie ze mnie nigdy wielbicielki miejskiej dżungli, postępu i cywilizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz