z klimatem...

z klimatem...

sobota, 10 lipca 2010

Wyjechali....

...lubię tę swobodę. Czasami. A kiedy indziej wcale nie lubię. Bo są coraz więksi. I coraz dalej będzie ich nosić. I na coraz dłużej.
Cenię sobie ciszę, spokój i towarzystwo Jonatana. Ale lubię też naszą rodzinę jako całość. Mam nadzieję, że w miarę rozrastania się, będą dołączały do nas równie miłe i sympatyczne osoby, że będzie nam razem dobrze w czasie, który przyjdzie nam spędzić razem - podczas uroczystości rodzinnych czy spotkań-bez-okazji. Chciałabym, żeby Potomki trafiły na swoje Połówki, jak ja i Jonatan. Żeby nie szukali się w nieskończoność, przymierzając i pasując, jak puzzle z odrębnych kompletów. I żeby ich nie zgubili, kiedy już trafią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz