z klimatem...

z klimatem...

piątek, 23 lipca 2010

Nie chwal dnia przed zachodem słońca

Mądrość ludowa, zawarta w przysłowiach, ma swoją moc, oj ma....

Chwaliłam się Potomstwem, że niby takie muzycznie wyedukowane i nieskore do ślepego podążania za młodzieżowymi, popularnymi trendami....

I przyjechał Syn z obozu sportowego, muzycznie odmieniony.

Nie dość, że w bejsbolówce z daszkiem na boku, co - nie dość, że samo w sobie wygląda kretyńsko, to jeszcze ma OZNACZAĆ. On jest teraz blokersem - hip-hopowcem. Wyznawcą stajla. Obawiam się, że moje nerwy będą narażone na duże przeciążenia. Obawiam się, że dorastanie Potomków to nie będzie bułka z masłem, jak mi się do tej pory wydawało. A nie mógłby tego młodzieńczego buntu przechodzić w innym stylu muzycznym, tylko w hip-hopie, który najbardziej mnie mierzi?

Cała nadzieja w Gryzeldzie.......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz