Mam nowego netbooka.
Małe to, lekkie i milusie.
Najważniejsza funkcjonalność - można sobie jechać autem na siedzeniu pasażera w świat, czasem spojrzeć przez szybę, ale zasadniczo buszować po necie. Bosko. Dwie przyjemności w jednym czasie - pozornie nie dające się połączyć. Bateria starcza na pół drogi Warszawa - Wrocław. I to tylko dlatego, że pierwszą połowę dnia przesiedziałam w knajpce na Rynku - znaczy: przy dobrych układach bateria starczyłaby na całą drogę. Żyć - nie umierać.
Za to lubię ludzką pomysłowość.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz