z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 24 czerwca 2010

buty sportowe

Mundial w toku. Mam w domu jednego kibica zajadłego (młodszego) i jednego kibica-z-przymusu. Nie do końca ten przymus jest taki bolesny - fakt jest taki, że póki Gburek nie wykazywał maniackiego pociągu do piłki nożnej w dowolnej postaci, ja byłam w naszym domu większym kibicem, niż Jonatan. Odkąd Gburek dostaje nerwowych drgawek na hasło "piłka" i przy sprzęcie zwanym "piłka" nie jest w stanie skupić się na czymkolwiek innym, zamiłowanie do futbolu u Jonatana zwiększyło się o 100%, moje zaś - na złość - zmalało do zera.

Także najbliższe kilka tygodni upływa mi na wieczornych sesjach przy kompie, bo przecież na dorwanie się do telewizora celem obejrzenia - na ten przykład - jakiegoś filmu - nie mam co liczyć...

Ale miało być o butach.

Kiedy Gburek powiedział mi, że przedmiotem jego pożądania są jaskrawozielone buty Nike, myślałam, że raczy żartować ze starej matki.
W drodze jakichś dziwnych machinacji, wydębił od Ojca Swego zakup PRAWDZIWYCH butów do piłki nożnej. Jakież było moje zdumienie, kiedy zamiast normalnych adidasów w kolorze czarnym/granatowym, zobaczyłam na jego nogach fijoletowy obuw w odcieniu - owszem - zabójczym. Gdyby tak chłopiec przeniósł się w czasie do naszych lat młodzieńczych, zostałby potraktowany dzikim śmiechem przez rówieśników. No kto to widział - fioletowe albo zielone, błyszczące adidasy??? Świat się przewraca, Panie Dzieju.....

2 komentarze:

  1. Ty, Jasmeen - to ty też masz w domu Jonatana??

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko wirtualnie ;), podobnie, jak Gburka i Gryzeldę ;))
    bo ja lubię Jonatany :))

    OdpowiedzUsuń