z klimatem...

z klimatem...

środa, 16 czerwca 2010

Pojechali...

Zostałam zostawiona na pastwę internetu i książek. Jestem więc w swoim żywiole....
Ale jakoś mi tak....samotnie. Może zwierzęciem stadnym nie jestem, ale rodzinnym raczej tak. A niech się tam podgryzają za plecami, a niech sobie dokuczają, a niech zasypują mnie dziwnymi pytaniami oraz kulinarnymi życzeniami, tylko niechże będą!

Gryzelda nie ma ze sobą nawet telefonu. Chwała rozsądnemu wychowawcy!
Gburek za to ma. Już dzwonił. Nie, nie stęsknił się przez minione 11 godzin - mecz trwa. Doniesiono mu, że Szwajcarzy dokopują Hiszpanom a on nie wierzy i czy ja mogłabym to sprawdzić. Sprawdziłam. W istocie dokopują. Mam raportować, jeśli coś się zmieni. Albo mi się wydaje, albo z powodu wycieczki, przez te trzy dni obejrzę najwięcej meczy od kilkunastu lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz