Jasmeen charakteryzuję się - zasadniczo - brakiem kompleksów na tle swojego wyglądu.
Nie jest źle, mogła mnie natura bardziej poszkodować - pozostaję więc we względnej wdzięczności, wiedząc o tym, że pojawiające się tu i ówdzie nadmiary zawdzięczam tylko własnej żarłoczności - o, pardonnez-moi - SMAKOSZOSTWU. Bo ja jeść uwielbiam. Szczególnie węglowodany.
Jednak wystarczy JEDNA, KRÓTKA wizyta w centrum handlowym, by w kompleksy mnie wpędzić. Jeśli jeszcze ta wizyta odbywa się w towarzystwie osoby wyższej i nieco mniej kobieco zbudowanej, na której WSZYSTKIE ubrania leżą dobrze, długotrwałe załamanie murowane.
Zakładam bluzkę nr. 1, rozmiar M - wyglądam jak Matka-Karmicielka.
Tę samą bluzkę zakłada T. - wyższa wszak ode mnie - wygląda dobrze.
Zakładam sukienkę, rozmiar M, fason prosty, sportowy - wyglądam jak piersiasta gąsienica w fazie rozmnażania przez pączkowanie.
Tę samą sukienkę zakłada T. - wygląda dobrze.
Zakładam spódnicę, krótką z falbanką - wyglądam jak żubr - cienkie nóżki u dołu i puszysta góra.
Nie muszę dodawać, że T. wygląda dobrze?
Jak to jest, że T. - obiektywnie patrząc - jest mniej zgrabna ode mnie, natomiast w absolutnie każdym stroju wygląda lepiej?
Może powinnam biegać na golasa?
Po 16 sierpnia 2025 nowa polityczna mapa świata
14 godzin temu
jestem za
OdpowiedzUsuńi skąd wiem, że komentarz pochodzi spod samczych paluszków ???
OdpowiedzUsuń