Czternaście lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę jeździć moją wymarzoną terenówką - nie dość, że z kołem zapasowym z tyłu, to jeszcze w kolorze zielonym (wizerunek takiego samochodu miałam na piórniku do pierwszej klasy - żadna dziewczyna nie chciała ze mną siedzieć, bo byłam "dziwna"). Fakt, nie przyszłoby mi też do głowy, że moja wymarzona terenówka to wredny typ, który psuje się w sposób spektakularny i złośliwy - należy jednak oddać mu sprawiedliwość, że robi to z gracją, oznajmiając nam, że "czas do warsztatu, czas wydać parę stówek, moi państwo", nie zaś rozkraczając się widowiskowo w połowie trasy Warszawa - Wrocław. Przepalenie bezpiecznika wycieraczek nocą, w czasie deszczu, 100 km od domu, litościwie wspomnę tylko po cichutku, bo to doprawdy drobiazg. Nie przyszłoby mi do głowy, że ciągłe wybryki Zielonego w podobnym stylu, doprowadzą mnie do dramatycznego wyznania: "sprzedajmy go", które wygłosiłam w desperacji, a na które od miesiąca nie ma odzewu - wariatów na świecie brak.
Ale ja nie o tym....
Czternaście lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę miała możliwość jeździć sobie do kina kabrioletem w dowolnym kolorze. I zupełnie nieistotnym jest, że jazda kabrioletem w ogóle mnie nie bawi, nie czuję tego i już. Ale samo zdanie: "jeżdżę do kina kabrioletem, dziś czerwonym, za tydzień srebrnym" - brzmi nieźle, nieprawdaż?
Czternaście lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że będę miała możliwość zobaczenia Paryża, Wiednia, Budapesztu, Pragi i paru innych ciekawych stolic oraz pomniejszych miast i miejsc w Europie - nie wiem, czy nie bardziej godnych uwagi od niektórych stolic.
Czternaście lat temu byłam początkującą studentką, która postanowiła się usamodzielnić, wybierając dość trudną ścieżkę. Do tego nie wiedziała, że ścieżka okaże się jeszcze trudniejsza, niż jej się wydawało: miało brakować tylko kasy, zabrakło również mieszkania...
Czternaście lat temu nie myślałam o tym, co będzie za lat czternaście. Ba! Nie myślałam o tym, co będzie za lat trzy! W sumie - to się akurat niewiele zmieniło - nadal żyjemy chwilą i chyba tak jest dla nas dobrze.
Czternaście lat temu miałam w zasadzie tylko jedno, czego byłam w stu procentach pewna: wychodzę za mąż z miłości i dlatego wszystko inne się ułoży.
Nadal, pomimo rozlicznych zmian w sytuacji życiowej, zawodowej, ogólnoświatowej, mimo wichrów i burz, które następowały podczas tych czternastu lat, czuję tę samą miłość i wzajemność. Tu się nic nie zmieniło. Wszystko inne to drobiazg.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Milosc jest przeciez kompletnie przereklamowana.
OdpowiedzUsuńLiczy sie SEKS!
taaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńpodpisano: erotoman - gawędziarz?
widocznie jesteśmy odmiennie skonstruowani, skoro dla mnie miłość jest najważniejsza ;)
seks to seks, wiąże nas ze zwierzętami, zaś zdolność do uczuć wyższych od popędu jednak nas od zwierząt wyróżnia
Miłość (ta erotyczna, do partnera) rodzi się dopiero gdy człowiek dojrzewa, czyli powstaje na podłożu seksualnego zainteresowania.
OdpowiedzUsuńZe świata zwierząt co najmniej część naczelnych, wszystkie walenie i słonie wykazują wszystkie objawy charakterystyczne dla miłości.
Nie wiem więc czy to jest cecha czysto ludzka.
Nie potrafisz dopuścić do świadomości faktu, że różnimy się poglądami na temat miłości i seksu???
OdpowiedzUsuńWcale nie uważam - ja, jako JA - że miłość powstaje na podstawie seksualnego zainteresowania. Ty możesz mieć na ten temat zupełnie inne zdanie.
Miłość taka, w jaką ja wierzę, jest czysto ludzka. Ale sądzę, że Ty takiej nie znasz, bo jej nie szukasz - Tobie wystarczy TYLKO seks. Nieprzereklamowany.
Na świecie byłoby nudno, gdyby wszyscy byli jednakowi, więc pozwól mi pozostać odrobinę odrealnioną romantyczką. I tak już wiele ze swoich młodzieńczych ideałów zakopałam głęboko w ziemi ;)
O nie! Nie ma litości!
OdpowiedzUsuńSkoro piszesz, inni to czytają i jeszcze pozwalasz na komentarze to cóż - to się narażasz!
I tracisz kontrolę - w końcu nigdy nie wiesz kto i kiedy powie, że św. Mikołaj nie istnieje. :)
opss...
Nie o litość tu chodzi, tylko o zrozumienie prostego faktu, że ludzie mają odmienne poglądy na szereg spraw.
OdpowiedzUsuńI nawet mają prawo sobie wierzyć w św. Mikołaja do późnej starości, mimo tego, że gromada niedowiarków i sceptyków będzie im wmawiać, że nie istnieje ;)
Nie można założyć, że dopuszczając komentowanie moich słów na blogu, tracę kontrolę. Nad czym tracę kontrolę? Nad swoimi poglądami? Eeee, tam.... :)
Naprawę myślisz, że to, że ktoś Jeden, Drugi i Piąty powie mi, że mam światopogląd z innej epoki, spowoduje, że czym prędzej pobiegnę go analizować i reformować? Ja to ja, nie mam "-nastu", żeby łatwo ulegać wpływom ;)