Cywilizacja nas zeżre. To jest dla mnie równie pewne, jak to, że zadowolone psy merdają.
Kolejny raz się o tym przekonuję na własnej skórze.
W mej dumie i radości- netbooku został uszkodzony dysk. Nie wiadomo, czy już był, czy może "się uszkodził", JAKOŚ. W każdym razie gwarancji producenta na to nie ma. Nie ma też nadziei na odzyskanie moich zdjęć z Wiednia i z łódki. Owszem, część mam na pendrajwie, ale to NIKŁA część.
I tu kolejny cywilizacyjny paradoks: mamy cyfrówki, pstrykamy zdjęcia bez opamiętania, na zasadzie: "się potem wykasuje złe, wybierze najlepsze". Potem zawalamy tymi zdjęciami dyski naszych komputerów i....zapominamy o nich do czasu spektakularnej awarii - ot, choćby jak ta moja. I jest rozpacz, bo "ojej, moje zdjęcia pamiątkowe!" A ile razy - pytam się - sięga się do tych zdjęć, żeby je obejrzeć? Dużo rzadziej, niż do zdjęć tradycyjnych, papierowych. Żeby wręcz brutalnie nie powiedzieć: wcale.
Zdjęcia z niemowlęctwa Potomków oglądamy kilka razy do roku lub nawet częściej. A potem, mniej więcej od roku 2005, jest Wielka Zdjęciowa Dziura. Bo wszystko jest W KOMPUTERZE.
I tak jest we wszystkim - pozorne udogodnienia zabierają nam życie. To jest takie wchodzenie małymi kroczkami maszyn i komputerów w nasze człowieczeństwo.
Parę dni temu widziałam świetne urządzonko: w supermarkecie można zrobić zakupy absolutnie samodzielnie - osobiście nabija się na kasę, płaci i pakuje. Fajna sprawa. A jak odhumanizowana!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zakupy w samoobsługowych sklepach przecież i tak są odhumanizowane.
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć cyfrowych to obowiązują 2 żelazne zasady:
1. Kupuje sie dwa dyski eSata lub USB i na nie systematycznie zgrywa kopie ważnych rzeczy w tym fotek
2. Przy pierwszym przeglądaniu zdjęć te co się nam podobają przegrywa się na flasha i zanosi do zrobienia z nich odbitek.
Tak na marginesie - z każdego dysku da się odzyskać dane. Poszukajcie odpowiedniego programu.
Kiedyś nie było i sklepów samoobsługowych, hehe - krok za krokiem, stópka za stópką ;)
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć - dyski są. Tym razem po prostu nie było czasu na zgranie...Ale to, że nie robi się odbitek, to już poważniejszy grzech - też wynikający z braku czasu. Na brak czasu AŻ TAK nie cierpiało się w dobie "kliszowych" aparatów - dlaczego? bo nie zajmowało się go pierdołami, typu - na ten przykład: segregowanie tysięcy zdjęć.
A co do odzyskiwania z dysku. Czasem się naprawdę NIE DA.
OdpowiedzUsuń