I w nosie ma (o ile kasztanowce mają nos), że do jesieni jeszcze półtora miesiąca. Pożółkłe liście opadają obficie, szrotówek wygrywa, a ja jestem taka bezsilna.....Smutne to, bo bardzo chciałabym ocalić nasze dwa największe drzewa. Nie łudzę się, że za tym już dokumentnie pożółkłym, pójdzie i drugi. Sikorki nie pomogły, palenie liści nie pomogło, a szczepionka podobno jest nieskuteczna.
Szukam dobrych rad na ratowanie kasztanowców - ja tak lubię jesienne zbiory....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz