z klimatem...

z klimatem...

wtorek, 10 sierpnia 2010

Ha!

Komary wyzdychały!
Jakże przyjemne stały się wieczorne posiedzenie na świeżym powietrzu...
Należy to odnotować w kronikach - w głupim roku 2010, kiedy katastrofa goniła katastrofę, upalne lato następowało po śnieżnej zimie (no doprawdy: dziw nad dziwy!), w roku, w którym ostatecznie i dobitnie na jaw wyszło, w jakimż to zaścianku przyszło nam żyć - w tymże roku komary wyzdychały jeszcze przed połową sierpnia.

Teraz pewnie przylecą do nas zmutowane mega -widliszki, żeby nas unicestwić. Może już czają się w szuwarach. I to wszystko wina PO. Z pewnością! Komisja śledcza razem z zespołem pana M. dowiodą, kto stoi za tym zbrodniczym działaniem! Nie może on już spać spokojnie. Od teraz!

Jeszcze parę dni oglądania telewizyjnych doniesień i nieodwracalnie popadnę w paranoję - sama na siebie doniosę i się aresztuję. Bo to ja się zamachnęłam na ten samolot. Ja i moje psy. To był nasz spisek.

4 komentarze:

  1. Nie wyzdychały - wyprowadziły się. Do Ursusa :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. wróciły i do nas - łachudry!
    gorsze, bo mniejsze i niesłyszalne - pewnie ćwiczyły bezdźwiękowe poruszanie skrzydełkami.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Uzurpatorka! Zamachnęłam się ja! Po to by nikt już nigdy nie zapomniał o moich urodzinach 10 kwietnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa...to mamy szajkę jednak!tak jak myślałam: to był spisek....
    ja się mogę podzielić winą ;)

    wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ;)))

    OdpowiedzUsuń