z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 19 sierpnia 2010

Kobiecy wpis techniczny

Wiem, że podczytują mojego bloga mężczyźni, więc lojalnie uprzedzam - będzie o podpaskach. Jeśli ktoś nie ma ochoty na typowo damskie rozważania, może sobie niniejszy wpis ominąć. Zwyczajnie.

Podpaski są wynalazkiem wygodnym i pomocnym - jak powszechnie wiadomo. Wydawało mi się jednak, że już niewiele da się zmodernizować w tej dziedzinie. Każda z użytkowniczek ma swojego ulubionego producenta, każda ma takiego, którego nigdy nie kupi. I koniec.
O jakże się myliłam! Specjaliści od marketingu są pełni pomysłów oraz inwencji - gotowi wymyślić na poczekaniu setki odmian, kształtów, kolorów - są również władni, by przekonać konsumenta, że właśnie tego produktu potrzebuje - nie zaś tamtego - bliźniaczo podobnego, tylko leżącego w markecie cztery półki dalej/niżej/wyżej.

Marketingowcy polskiej firmy na literkę "be" uderzyli w rynek najnowszych użytkowniczek produktu: stworzyli całą serię wyrobów pod nazwą "teens".
Oprócz podpasek, mają też, oczywiście, specjalne tampony, płyn do higieny intymnej, wkładki - i nie pomnę, co tam jeszcze, w każdym razie produktów jest cały wachlarz.
O ile rozumiem pęd do wydrenowania kieszeni konsumenta na różne sposoby, potrafię sobie też wyobrazić chęć udowodnienia dorastającej nastolatce, że bycie kobietą jest fajne (nasuwa mi się tu takie dość śmiałe hasło reklamowe: "poczuj, jak pięknie być kobietą - zacznij od podpasek!"), tak nijak nie czuję sensu wprowadzania na rynek TRZECH kolorów (i nazw) podpasek o tym samym kształcie i rozmiarze.
Mamy więc błękitne "ultra sensitive", z dopiskiem: "maksymalny komfort" - jak rozumiem - dla szczególnie wrażliwych. To jeszcze jakoś konsumencko łykam gładko - w dobie uczuleń, wrażliwych skór, alergii na wszystko.
Ale dwa pozostałe rodzaje pozostawiają mnie w trwałym osłupieniu.
Zielone "ultra relax", z objaśnieniem: " świeżość i swoboda" - za chińskiego bożka nie rozumiem, co ma do tego "relaksująca nutka zielonej herbaty", w którą jest wzbogacona (tak, tak, właśnie WZBOGACONA) podpaska z zielonej paczki.
Żółte "ultra energy" - idąc tropem zielonej herbaty, myślałam, że w opisie dojrzę wyciąg z guarany, albo chociaż kawowych ziaren...ale nie. Żółta podpaska, która obiecuje użytkowniczce "wyjątkową energię" jest WZBOGACONA "energetyzującym aromatem cytrusów". No, no, no - powiedziałabym, że to dość śmiałe posunięcie.
Dziewczęta wyobrażone na poszczególnych pudełkach też są różne: błękitna to spokojna plażowiczka, zielona relaksuje się za pomocą jogi, zaś żółta - żółta wybiera się na imprezę!
Wobec zielonych i żółtych, błękitne wypadają zwyczajnie blado. Myślę, że błękitne celują w rynek szarych myszy. Ale czy szare myszy są gotowe przyznać się do tego, że nimi są? Prędzej wybiorą żółtą imprezowiczkę.


Po cichutku tylko wspomnę, że WSZYSTKIE muszą być ultra-ekstra-super-maxi (i jest to napisane, na każdej paczce WSZYSTKIE powyższe słowa), bo inaczej nikt by nawet nie spojrzał w stronę półki, na której spoczywają.


Niewątpliwy pożytek dla nas, z tego nowego i różnorodnego produktu jest taki, że mamy nowe słówko na określenie podpasek w miejscach publicznych lub w niewtajemniczonym towarzystwie: "masz ze sobą "tinsy?" - i już mamy ładną nazwę dla przydatnego acz wstydliwego - dla nastolatki - przedmiotu.

3 komentarze:

  1. Mężczyźni nie brzydzą się podpaskami. Kiedyś w jakiejś babskiej gazecie zrobiono reklamową wkładkę z podpaską. Kupowaliśmy taką prasę do firmy i trafiliśmy na to :)
    Co więc zrobiliśmy? Oczywiście podbarwiliśmy ją tuszem. Efekt?
    Faceci, którzy na to trafiali pokazywali to jako kuriozum - zdziwieni ale nie zobrzydzeni.
    Natomiast dziewczyny gdy im się to otwierało to wszystkie jak jeden mąż leciały do łazienki powstrzymywać wymioty. Prawie co do jednej, bo jedna to była tak przeraźliwie zbulwersowana (chyba kandydatka na typ mochera) że nie myślała o niczym innym ;)

    Wracając do marketingu podpasek - polski język jest już przebrzmiały, wiochmeni tylko mówią po polsku. Nazwać serię podpasek "nastolatki"? Pełna wiocha! Ale "teens"? Czysty splendor!
    Tak samo nie można napisać delikatność, relaks, energia, ani nie daj Boże! - żywiołowość, animusz, werwa, wigor, witalności - przecież to słowa staruchów a nie kultury jedynie panującej!

    Co do reszty to pewnie jakaś Pani Wiesia powiedziała, że z kolorów to połowa nastolatek lubi niebieskie, druga połowa zielone, a reszta żółte.
    Więc skoro nie ma czym się wyróżnić od konkurencji to się wyróżnią kolorem.
    I tyle!

    OdpowiedzUsuń
  2. nastolatki lubią czarny ;)
    i czerwony

    więc kolorystyka nietrafiona zupełnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale teensy widocznie lubią inne :)

    OdpowiedzUsuń