z klimatem...

z klimatem...

sobota, 13 marca 2010

sok malinowy

Od pewnego czasu zastanawia mnie, dlaczego SKLEPOWY sok malinowy jest tak kwaśny i mało smaczny. Stawiałam, że to wina kwasku cytrynowego, który dorzucany jest w charakterze przeciwutleniacza oraz w celu umożliwienia dosypania większej ilości cukru. Wiem, jaki bywa skład skoków zagęszczanych i nie łudzę się, że głównym ich składnikiem są owoce....Mam bowiem w nawyku studiowanie etykietek produktów spożywczych, pomna różnych dziwacznych dodatków, które potrafią się znaleźć w - na pozór niewinnym - jedzeniu.
Niestety, mam również ten głupi zwyczaj, że kiedy produkt firmy X przejdzie raz "weryfikację etykietkową", uznaję go za sprawdzony i bezpieczny. Nic bardziej błędnego - jak się okazało. Firmy bowiem ewoluują. Normy się zmieniają. Czasem można więcej, innym razem mniej - byle tylko zaoszczędzić, a naiwnego klienta zrobić w przysłowiowego balona.
Pośród czterech soków malinowych (czystych, bo są jeszcze wzbogacane cytryną, melisą, dziką różą, żurawiną, lipą - do wyboru, do koloru), wyprodukowanych przez cztery różne firmy, nie znalazłam ANI JEDNEGO, który byłby zrobiony z malin. Soki malinowe - moi mili - są robione z aronii. W 60 procentach. Reszta to dodatki, między innymi 0,25% to sok z malin. Dodam, że na półce z sokami stoi też sok aroniowy. Z aronii - dziwne, bo aż chciałoby się, żeby ten był zrobiony np. ze śliwek.
Wiedziona ciekawością, szukałam soku malinowego, który zawierałby większy nieco procent owocu, nadającego mu nazwę. Nie znalazłam. Za to - również z ciekawości (tak, wiem do czego prowadzi ciekawość....), zakupiłam sok malinowy zrobiony z owocowych soków zagęszczanych oraz.....soku z marchwi. Wygląda - jako żywo - jak.....sok malinowy. Jeszcze nie przeszedł degustacji rodzinnej. O skutku degustacji poinformuję.
Nie czepiam się, że w składzie soku są owoce. Nie, gdzieżby? Tylko po co nazywać "malinowym" napój, który nie jest z malin? Skoro już tak konsumentów kłują w oczy owoce aronii (bo pewnie jest to poparte badaniami, dlaczegóż to sok aroniowy nie może być nazwany aroniowym, tyko malinowym, chociaż obok na półce stoi jednak SOK ARONIOWY), to można przecież nazwać sok nie-malinowy sokiem OWOCOWYM. Przynajmniej zgodnie z prawdą....No tak, ale tu pewnie chodzi o odwołanie do tradycji....o smak dzieciństwa....Kto by kupił sok owocowy? U babuni był zawsze malinowy!
A takich świrów, jak jasmeen-czytająca-etykietki jest - na szczęście dla producentów - niewielu.

3 komentarze:

  1. :) Przypadkowo trafiłam na ten wpis i bardzo mi się on spodobał:) Właśnie przyrządzam domowy soczek malinowy na przekór właśnie tym pseudo "sokom malinowym" wytworzonym z nie wiadomo czego:) I dołączam się do grona świrów czytających etykietki:) A szczególnie te z różnego rodzaju niby domowych produktów, mających przywołać lata dzieciństwa:) Mimo iż nie mam zbyt wiele wolnego czas studia, praca itd) to jakoś wziął mnie sentyment do domowych przetworów i myślę, że wystarczy odrobina chęci i można samemu przygotować swoje własne, pachnące dzieciństwem specjały:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To może mała podpowiedź dla etykietkowych detektywow: jezeli na etykiecie jest napisane, ze dany produkt jest "malinowy" to znaczy, ze moze zawierac w sobie tylko naturalne malinowe aromaty (krotko mowiac musi byc zrobiony z naturalnych owocow), natomiast produkt "o smaku malinowym" zawiera jedynie aromaty syntetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile dobrze pamiętam, sok malinowy Tenczynek składa się wyłącznie z soku malinowego oraz cukru. (Przynajmniej tak stoi na etykietce.)

    pozdrawiam
    allegra walker

    OdpowiedzUsuń