Po powrocie z wojaży, na Nizinie Mazowieckiej zastaliśmy znajome zwały śniegu i lodu, jakby zima wcale nie zbierała się do odejścia. Jakby południe kraju od jego centralnej części dzieliła jakaś kosmiczna odległość, która ma wpływ na klimat.
Za to Wilczysko nasze bezbłędnie wyczuło wiosnę i poczęło się intensywnie zalecać do swojej koleżanki - Buravej. Suczysko zupełnie nie podziela miłosnego nastroju swojego towarzysza, powodując jego udrękę straszliwą.
Do szkód, które na swym koncie ma już nasz zdolny pies, należy dopisać odgryziony fragment suczej budy oraz nadgryzioną deskę elewacyjną naszego domu. Osiemdziesiąt lat dom stał, deski się trzymały dzielnie. Przyszedł pies w miłosnym amoku - deski nie wytrzymały. Taka jest potęga psiego uczucia.
Wilczysko powędrowało na łańcuch, z dala od elementów, które mogłyby ulec zniszczeniu. Za to zniszczyło sobie łapę, nie - nie wiem, jakim sposobem ani nie wiem, co konkretnie sobie zrobiło. Utyka. Wet już na nas czeka. I w temacie psiej łapy, i w temacie suczej (od lat przekładanej) sterylizacji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gwoli wyjaśnienia: łapa ma się dobrze. Po drodze zaliczyliśmy podejrzenie babeszjozy, na szczęście TYLKO podejrzenie.
OdpowiedzUsuń