z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 11 marca 2010

Zwierzęta domowe

Jak powszechnie wiadomo - mam dwa spore psy.
Jak - mniej może powszechnie wiadomo - mam dwoje alergików.

Posiadanie jakiegokolwiek zwierzątka domowego - w tej sytuacji - jest sprawą dość kontrowersyjną. Psy podwórzowe - do przytulania okazjonalnie, ale bez sierści w domu - powinny wystarczyć - i już.

Żeby łatwo nie było - Naczelna Alergiczka jest Naczelną Miłośniczką Zwierząt. Wszelkich. Ze szczególnym uwzględnieniem królików-baranów. Myślę, że pierwszą rzeczą, którą zrobi po osiągnięciu pełnoletności, będzie kupienie sobie małego stadka słodkich króliczków.

Póki co, robi podchody: a to wymyśli, że przez miesiąc będzie miała porządek w pokoju (żebyśmy uwierzyli, że jest w stanie sprzątać po króliku), a to będzie się natarczywie opiekować naszymi psiskami (żebyśmy uwierzyli, że nie zagłodzi królika).....

Starszy Brat cierpliwie słucha tych jęków i ze swej strony nie żąda żadnego zwierzątka.

Ale podczas jednej z naszych wypraw rodzinnych zobaczyliśmy z daleka Pewnego Pana z fretką na smyczy. I Gburek z miejsca oszalał. On chce takie zwierzątko. Teraz, natychmiast i nieodwołalnie. Sam sobie kupi, sam wykarmi i sam się będzie zajmował. I - o ile w przypadku Młodszej Siostry - nie chce mi się wierzyć w dziecinne zapewnienia, tak w przypadku Starszego Brata wiem, że złożone obietnice wypełni. Stosuję więc argumenty, mające na celu przemówienie do jego pedantycznej natury: "synu" - powiadam - "a wiesz ty, że fretki śmierdzą?" "Oooo, a dlaczego?" - wyraża nagłe zainteresowanie Jonatan, zdrajca, rujnując mój chytry plan...

Jak się okazuje po chwili - nie wszystko stracone! Powtórnie bowiem jest nam dane spotkanie z panem i jego fretką. Tym razem bliższe spotkanie. Jonatan śmiało podchodzi do Obcego Człowieka i pyta:
"Czy ja mogę coś sprawdzić? Bo słyszałem, że fretki śmierdzą....Czy to prawda?"
I zanim skonsternowany Obcy Człowiek odzyskuje głos, zmierza wraz ze swym nosem w kierunku zwierzątka, niesionego na rękach.
"Oj, rzeczywiście!" - wykrzykuje.
"Nie da się ukryć, że nie są to zbyt pachnące stworzonka" - powiada, na szczęście niepozbawiony poczucia humoru, właściciel fretki.

Mimo całej sympatii, jaką wzbudza ciekawski pyszczek, nie będzie to więc nasze zwierzątko domowe. Nawet Gburek zrezygnował, chociaż natychmiast wpadł mu do głowy nowy pomysł: "Wydra!" - wykrzyknął - "wydra na pewno nie śmierdzi, bo siedzi w wodzie cały czas!". W sumie: czemu nie foka? Albo delfin?

Czasem warto przekonać się, jakie dziwne pomysły na domowego towarzysza można mieć, żeby królik - baran okazał się zupełnie zwyczajnym zwierzakiem. A może się złamać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz