Nigdy nie gasić świeczek typu "tealight" wodą. Przenigdy. Zwłaszcza, kiedy niefrasobliwie wrzuciło się się do środka zużytą zapałkę, tworząc dodatkowy knot i budując tym samym miniaturowe ognisko. Nie dociekać, z czego zrobiona jest w "tealigtach" substancja udająca wosk. Być może z benzyny? W każdym razie, polana wodą, malowniczo WYBUCHA, zostawiając drobne kropelki wokół. Sprawdzone dwukrotnie. Raz na świeżym powietrzu, drugi raz na poddaszu drewnianego domu. Tego drugiego sposobu zdecydowanie nie polecam.
dobrze ze nic sie nie stalo!
OdpowiedzUsuń