z klimatem...

z klimatem...

niedziela, 30 maja 2010

Najbardziej imprezowy czas...









....w całym roku, to koniec maja.
Już trzy pokolenia Kobiet w naszej rodzinie, upatrzyły sobie końcówkę tego miesiąca na przychodzenie na świat.

28 - ja
29 - moja mama
31 - moja córka

Wziąwszy pod uwagę fakt, że 26 maja mamy Dzień Matki, a 1 czerwca Dzień Dziecka - świętujemy niemal cały tydzień. Myślę, że następne pokolenia powinny pomyśleć o tym, żeby wypełnić 27 i 30 maja jakąś treścią.


W tym roku jakoś wyjątkowo intensywnie obchodzimy nasze babskie uroczystości:

w piątek - zakończenie robót dekarskich plus posiedzonko ze znajomymi w celu odegnania smutków,
w sobotę - dziecięca impreza w środku lasu (widziałam zieloną żabę i łowiłam kijanki!!!!) - urocze miejsce!

wieczorem grill dla Rodziny z potrójnym tortem (wyjątkowo paskudnym w smaku, acz ozdobionym z pomysłem: zsumowałam nasze lata i wyszło okrągłe 107 - zdjęcia nie będzie z racji ochrony danych osobowych) oraz wystrzałową, grająco - tańcząco - fajerwerkową świeczką

w niedzielę - spacer po bagiennym rezerwacie


potem publiczny, genialny występ śpiewaczy Gryzeldy (szkoda, że nagrania nie zrobiłam - ma Dziewczę talent, oj ma - piosenkę z "Titanica" odśpiewać po angielsku, to nie jest takie hop-siup...) z towarzyszeniem wiernej publiczności w osobach rodziny, znajomych oraz licznie przybyłej męskiej części klasy

o, tu widoczna Gwiazda (w centralnym punkcie zdjęcia: czarne bolerko, włos spięty białą ozdóbką) wraz z Fanami (cała szóstka na lewo od Gwiazdy)




i kolejni mili goście na poczęstunku domowym.

A jutro i pojutrze - chyba już spokojniej....

Miłe takie fetowanie, ale męczące w swej rozciągłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz