....w całym roku, to koniec maja.
Już trzy pokolenia Kobiet w naszej rodzinie, upatrzyły sobie końcówkę tego miesiąca na przychodzenie na świat.
28 - ja
29 - moja mama
31 - moja córka
Wziąwszy pod uwagę fakt, że 26 maja mamy Dzień Matki, a 1 czerwca Dzień Dziecka - świętujemy niemal cały tydzień. Myślę, że następne pokolenia powinny pomyśleć o tym, żeby wypełnić 27 i 30 maja jakąś treścią.
W tym roku jakoś wyjątkowo intensywnie obchodzimy nasze babskie uroczystości:
w piątek - zakończenie robót dekarskich plus posiedzonko ze znajomymi w celu odegnania smutków,
w sobotę - dziecięca impreza w środku lasu (widziałam zieloną żabę i łowiłam kijanki!!!!) - urocze miejsce!
wieczorem grill dla Rodziny z potrójnym tortem (wyjątkowo paskudnym w smaku, acz ozdobionym z pomysłem: zsumowałam nasze lata i wyszło okrągłe 107 - zdjęcia nie będzie z racji ochrony danych osobowych) oraz wystrzałową, grająco - tańcząco - fajerwerkową świeczką
w niedzielę - spacer po bagiennym rezerwacie
potem publiczny, genialny występ śpiewaczy Gryzeldy (szkoda, że nagrania nie zrobiłam - ma Dziewczę talent, oj ma - piosenkę z "Titanica" odśpiewać po angielsku, to nie jest takie hop-siup...) z towarzyszeniem wiernej publiczności w osobach rodziny, znajomych oraz licznie przybyłej męskiej części klasy
o, tu widoczna Gwiazda (w centralnym punkcie zdjęcia: czarne bolerko, włos spięty białą ozdóbką) wraz z Fanami (cała szóstka na lewo od Gwiazdy)
i kolejni mili goście na poczęstunku domowym.
A jutro i pojutrze - chyba już spokojniej....
Miłe takie fetowanie, ale męczące w swej rozciągłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz