Szczęśliwie nas oszczędza. Nie ma to, jak mieszkać w suchym, sosnowym lesie na piaskach.
Jednak Otwock, z miasteczka położonego opodal uroczej rzeczułki Świder, zamienił się (co naocznie stwierdziliśmy), w miasteczko leżące w ROZLEWISKU.
Mamy więc, tuż za miedzą, Wisłę. Jest niegroźna dla nas, ale robi wrażenie, w swej ponurej, spokojnej i mętnej burości. Jadąc rowerem po zamkniętej obwodnicy (długo przed powodzią zamknęli, z powodu pozimowego osuwania się mostu - już o tym wspominałam), po jednej stronie ma się Wisłę. Po horyzont. Ona zawsze tam była, jednak o jakiś kilometr na zachód od drogi, nie tuż za barierkami....
Po drugiej stronie ulicy też jest woda: jezioro Świder. Wezbrana Wisła nie pozwala wodom Świdra ujść w spokoju i powoduje ich zatrzymanie, co skutkuje utworzeniem się jeziora niemal za naszym progiem. Ratuje nas to, że jesteśmy na tym wyższym brzegu.
Groźnie i ponuro wyglądają dwumetrowe sosny i topole, których czubki wystają smętnie z nieprzezroczystej wody - tak różnej od zwykłej - krystalicznej ( jest to li i jedynie określenie koloru wody, nie jej czystości, a nawet wręcz przeciwnie) - toni Świdra. Drzewa, wokół których kilka dni temu uganiały się nasze psy, wzburzając fontanny suchego piasku. Kilka dni, a jaka zmiana.
Przyroda jest bezlitosna.
Odwdzięcza się ludziom, którzy są dla niej równie bezlitośni, zabudowując i ulepszając co się da swoimi zdobyczami. Często wbrew zdrowemu rozsądkowi i naturalnemu porządkowi rzeczy.
Ludzie nie są w stanie wygrać. Taka powódź to tylko pogrożenie palcem i pokazanie człowiekowi, gdzie jego miejsce i jakie są skutki jego panoszenia się i zarządzania.
Szkoda, że skutki powodzi najbardziej odczują najsłabsi i - paradoksalnie - żyjący w największej zgodzie z przyrodą, a nie ci, którzy są odpowiedzialni za dokuczanie naturze: wydający zezwolenia na budowanie osiedli, wycinki drzew, betonowanie placów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz