Przekwitły mlecze - jedna z moich ulubionych oznak wiosny. Pozwoliłam wreszcie na przystrzyżenie trawy, która sięgała już niemal moich kolan. Gdyby tak ona łaskawie rosła na bok, taką bujnością, jak w górę, byłabym chyba bardziej zadowolona. Ale nie - woli zostawiać na ziemi łyse placki, za to w górze udawać las.
Posadziłam parę kwiatków, nie bardzo wierząc w to, że przetrwają do lata - a już na pewno nie dam się tym razem nabrać, że są to rośliny wieloletnie. U mnie nie ma roślin wieloletnich - żadnych. Każda roślina, o której ogrodnicy mówią, że jest wieloletnia, w zetknięciu z moimi umiejętnościami zmienia się w roślinę kilkutygodniową - w najlepszym wypadku i przy dużej odporności. Ale póki co - wyglądają ładnie.
Mam chytry plan powieszenia na pocie doniczek z kwiatami. Ale aż sama boję się jego realizacji.....
Wraz z pierwszym koszeniem trawnika, odbyło się....pierwsze golenie Gburka. Czas przygotowywać się do roli babci?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz